niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział Dwudziesty Pierwszy

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY


Naty

- Ludmiła?! – wrzasnęłam tak głośno, że Maxi aż podskoczył w miejscu.

Nie pamiętałam żebym kiedykolwiek wcześniej zrobiła coś takiego, a zwłaszcza w stosunku do Ludmi, która mimo tego, że była moją „najlepszą przyjaciółką”, traktowała mnie jak służącą. A ja nigdy nie potrafiłam się przeciwstawić. Ona związała się z Tomasem i wyjechała. Ja rozpoczęłam nowe, zupełnie inne życie. Na początku trudno było mi się przyzwyczaić. Miałam wrażenie, że cokolwiek powiem – zostanę skrytykowana. Ale jej już nie było… Wreszcie czułam się normalnie i zaskakująco dobrze. I pomyśleć, że kiedyś wydawało mi się, iż moje życie jest uzależnione od humorów panienki Ferro… To przecież niedorzeczne. Teraz, gdy się nad tym zastanawiam, trudno mi wyobrazić sobie, że znów miałoby być jak wcześniej. Znów być dla kogoś nikim…
 
- Naty… - szepnęła blondynka. Spojrzałam jej w oczy i to co w nich zobaczyłam… To nie była ta Ludmiła, którą znałam. Ona nie miała wyrzutów sumienia i nigdy nie przejmowała się innymi. Jej głos nigdy, nawet na sekundę, nie zadrżał, co byłoby oznaką refleksji nad tym, co zamierza powiedzieć. Mówiła co myślała. Czyżby coś się zmieniło? „Może coś zrozumiała…” – to zdanie z prędkością światła przemknęło przez moją głowę. Jednak zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. – Tak witasz się z przyjaciółką, nieładnie Natalia… - popatrzyła na mnie niemalże szyderczo i zachichotała. A jednak… Ona nigdy się nie zmieni. Nieważne, co próbowała mi wmówić… To jest Ludmiła Ferro. I tyle.

- Ludmiła… - szepnęłam i zapadła głucha cisza. Nie przerywałam jej, bo zastanawiałam się, co mam powiedzieć. Miałam ochotę wybuchnąć. Wykrzyczeć jej w twarz wszystko co mi zrobiła, wszystko, przez co miałam ochotę zapaść się pod ziemię i wszystko, przez co spędziłam tyle nieprzespanych nocy zalana łzami i bezradna. A jednocześnie czułam, że to nie jest czas na takie wyznania. Wzięłam kilka głębokich wdechów. – Witaj. – mruknęłam.
I znów zapadła cisza. Blondynka nie odzywała się do mnie. Patrzyła mi w oczy, rozglądała się po pomieszczeniu, co chwilę zerkała również na Maxiego.

- Dlaczego wróciłaś? – wiedziałam, że któreś z nas w końcu zada to pytanie. Tą osobą okazał się mój chłopak, który wyprzedził moje myśli.

- Długa historia. Za długa… - mruknęła, a Maxi spojrzał na nią pytająco. Blondynka nie odpowiedziała od razu. Układała sobie w głowie właściwą odpowiedź. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Westchnęła i przewróciła oczami. – To zupełnie nie twoja sprawa. – odrzekła poważnie po czym wyjęła z torebki czerwoną szminkę. Zorientowałam się, że jest zdenerwowana. Zawsze, gdy tak było wyjmowała szminkę i poprawiała makijaż. To ją uspokajało. Prócz niej, byłam chyba jedyną osobą, która spędzała z nią tyle czasu, by to wiedzieć.

- Eh… W jakim celu tu przyszłaś? – chrząknęłam zniecierpliwiona.


- Chciałam się tylko przywitać. W końcu jesteśmy... to znaczy, z tego co słyszę, byłyśmy przyjaciółkami, Natalia.

- Z tego co słyszysz?! Uważasz, że to moja wina?

- Naty, spokojnie… - szepnął Maxi i lekko objął mnie w pasie.

- Przepraszam, ale… Ludmiła jesteś po prostu… podła. Przedstawiasz sprawę tak, jakbym to ja była ta zła. Dopiero wróciłaś, a ja zachowuję się w stosunku do ciebie w chłodny sposób.

- No właśnie… - wtrąciła blondynka piskliwym głosem.

- Oczywiście… To zawsze była wina Natalii… Ale mam już tego dosyć. Nie zamierzam się teraz na tobie wyżywać, chociaż mogłabym to zrobić. Tylko proszę cię, nie zachowuj się jakbyś nie była niczemu winna. Myślę, że to oczywiste, dlaczego nie chcę się z tobą przyjaźnić. – Ludmiła chciała mi przerwać, ale nie pozwoliłam jej na to. – I jestem pewna, że ty również doskonale to wiesz.

- Nata, zastanów się nad tym co mówisz, bo jeszcze będziesz tego żałować. – powiedziała poważnym głosem, a jej mrożące krew w żyłach spojrzenie przeszyło mnie na wskroś. To była właśnie taka Ludmiła, jaką zapamiętałam. Ta, z której ust każdego dnia słyszałam „Naty zrób to!, Naty przynieś tamto!, Natalia, to jak zwykle twoja wina!”. Dokładnie taka sama… Jedyno, co się zmieniło, to ja.

- Jedynym czego żałuję i będę żałować do końca życia… - spojrzałam jej głęboko w oczy, a ona westchnęła jakby przerażona tym, co za chwilę usłyszy z moich ust. – Jest fakt, że cię poznałam, że pozwalałam ci na wszystko to, przez co płakałam, że uważałam cię za przyjaciółkę. Takiego. Błędu. Nie. Chcę. Popełnić. Już. Nigdy. – wycedziłam przez zęby.

Nie usłyszałam odpowiedzi z jej ust. Spojrzała na mnie najpierw ze strachem, a następnie w jej oczach pojawił się smutek jednak nie trwał zbyt długo. Broniła się przed nim. Wreszcie oburzona opuściła pomieszczenie i wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami. „Ludmiła odeszła…” – pomyślałam. Zwróciłam wzrok w stronę Maxiego, który jak gdyby nigdy nic stał pod ścianą wpatrzony w sufit. Uśmiechnął się do mnie, a ja wybuchłam płaczem. „…A ja znów przez nią płaczę”.

Violetta

Dotarłam do Studia Torres. Budynek wyglądał teraz zupełnie inaczej. Wydawało mi się, że dosłownie wszystko się zmieniło. Zupełnie inny transparent z zupełnie inną nazwą. Zupełnie inny dziedziniec. Zupełnie inni uczniowie. Zupełnie inna atmosfera. A może zmieniły się tylko moje uczucia i emocje związane z tym miejscem? Uniosłam wzrok i spojrzałam w niebo. Uśmiechnęłam się. Zapowiadał się piękny dzień. Ach… wspomnienia… Stanęłam przed drzwiami, pokonując stopnie marmurowych schodów. Otworzyłam je i wzięłam głęboki wdech. Powoli sunęłam korytarzem mijając nowych uczniów i uczennice, ciekawskie spojrzenia i pełne niepewności, lecz wielu pięknych marzeń i talentów serca. Wreszcie dotarłam do Sali głównej. Byłam pewna, że znajdę tam Fran i nie pomyliłam się. Weszłam do środka. Przyjaciółka siedziała przy biurku i przeglądała notatki.



- Francesca, nie poznaję cię, ty i „robota papierkowa”? A gdzie zabawa? A gdzie taniec, śpiew, muzyka? Pasja? – zachichotałam.

- Śmiej się ze mnie, proszę bardzo. Teraz jestem tu prawie dyrektorem. I wolę sama się tym zająć niż zostawić tego typu obowiązki Cami, Maxiemu, albo na przykład Andreasowi. Nie uważasz, że to dobra decyzja? – mruknęła.  

- Może i masz rację… - zaśmiałam się. – Ale przyda ci się odrobina szaleństwa. Przyjaciółka spojrzała na mnie zaskoczona. Wyciągnęłam dłoń w jej stronę. Chwyciła ją niepewnie, a ja pociągnęłam dziewczynę w stronę instrumentów. Zajęłam miejsce przy keyboardzie i zaczęłam grać.


Hoy contigo estoy mejor, si todo sale mal 
Lo puedo encaminar y estar mejor 
Me puedes escuchar y decir no, no, no 

Hoy se lo que debo hacer y nunca más 
Regresara el dolor, oh oh oh oh 
Si no lo puedo ver, enséñame 

Pienso que las cosas suceden 
Y el porqué solo está en mi mente 
Siento que sola no lo puedo ver hoy, hoy, hoy…
Ahora se, todo es diferente, 
Veo que nada nos detiene 
Yo lo sé, mi mejor amiga eres tú

Se que te puedo llamar, para estar junto a mi 
Yo se que tu vendrás, y lo mejor...
 
Me sabes escuchar, para darme valor...
 

Tu me das la libertad de ser quien soy
 
Y lo que quiero ser, oh oh oh oh
 
Si no lo puedo ver, enséñame

Pienso que las cosas suceden
 
Y el porqué solo está en mi mente
 
Siento que sola no lo puedo ver hoy, hoy, hoy…
Ahora se, todo es diferente,
 
Veo que nada nos detiene
 
Yo lo sé, mi mejor amiga eres tú

Que más da, friend, amiche, amiga
 
Me da igual, digan lo que digan
 
Only you, mi mejor amiga eres tu

Pienso que las cosas suceden
 
Y el porqué solo está en mi mente
 
Siento que sola no lo puedo ver hoy, hoy, hoy…
Ahora se, todo es diferente,
 
Veo que nada nos detiene
 
Yo lo sé, mi mejor amiga eres tú


Śpiewałyśmy, tańczyłyśmy, wirowałyśmy po całej Sali. Było tak, jak dawniej. Czułam się świetnie. Spojrzałam na Francescę. Na jej twarzy widniał szeroki, szczery uśmiech. Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.

- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, wiesz? – szepnęła.

- Ty moją też. – odpowiedziałam.

Wokół nas rozległy się gromkie brawa. Odsunęłyśmy się od siebie. Dopiero wtedy zauważyłam, że do Sali weszła jedna z klas, która za chwilę miała mieć lekcję, a także wielu innych uczniów, którzy musieli przechodzić korytarzem i nas usłyszeć. Po chwili otoczył mnie tłum osób, które widziałam pierwszy raz w życiu. Przekrzykiwali się i prosili o autograf. A ja stałam zdziwiona nie wiedząc co powiedzieć.

- Jesteś legendą tego studia. – włoszka zachichotała.

Spędziłam ponad pół godziny na podpisywaniu się. To było wspaniałe doświadczenie, nie miałam pojęcia, że spotka mnie dziś coś tak miłego. Niestety, to co dobre szybko się kończy. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk telefonu. Skinęłam głowę w stronę przyjaciółki, a ona mrugnęła porozumiewawczo i wróciła do prowadzonej lekcji. Wybiegłam z Sali i spojrzałam na ekran. Nie wyświetliło się nazwisko adresata wiadomości. Postanowiłam ją przeczytać.

„Chcę tylko powiedzieć, że Cię kocham…”

Nie podpisane nawet inicjałem. Przez moment byłam przekonana, że to Tomas. Chwilę później uważałam, że ktoś sobie ze mnie żartuję. Aż w końcu przez moją głowę przemknęło imię… Nie, to niemożliwe. Skupiłam się na myśli o Tomasie. To z pewnością on. Utwierdzona w tym przekonaniu wybrałam numer chłopaka. Tylko co mu powiem? Że też go kocham? Schowałam telefon z powrotem do torebki i wyszłam ze Studia. Spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze pół dnia przed sobą i żadnych planów.

Ludmiła


Biedna Natalia… Zmarnuje sobie życie z tym Ponte. W gruncie rzeczy brunetka była moją najlepszą przyjaciółką i jedyną osobą, która znosiła wszystkie moje humory. A zresztą, co mnie obchodzi jej życie? Jestem Ludmiła Ferro, to ja jestem gwiazdą. Natalia? Niech robi co chce. A ja? Co mam robić, gdy rozum i przyzwyczajenia mówią jedno, a serce każe zupełnie coś innego? Poczułam się dziwnie, a moje oczy zaszkliły się łzami. Przełknęłam ślinę, wzięłam głęboki oddech i wróciłam do picia mojej ulubionej latte macchiato. Nerwowo spojrzałam na wyświetlacz telefonu, następnie na zegar wiszący na ścianie, tuż obok plakatu reklamującego kawiarnię. Musiałam się pospieszyć, by zdążyć załatwić wszystkie sprawy i odebrać siostrę ze szkoły. Dzień pełen wrażeń, a to dopiero początek…



I gotowy  :)
40 obserwatorów, dzięki kocham was <3
I minęłam 20 :D
Do zobaczenia w kolejnym!
;*

niedziela, 10 listopada 2013

Informacja

Nie martwcie się tym razem nie chcę zawieszać czy usuwać bloga. Nie. Tym razem tylko jeden krótki link http://francesca-leon-love.blogspot.com/
Jest to mój nowy blog z opowiadaniem o Francesce. Znajdą się tam również fragmenty o Leoncesce, parze, która co prawda nie występuje w serialu, ale zawładnęła moim sercem. Tak więc będę pisać dwa opowiadania, bo nie wyobrażam sobie zaczynać nowego i opuszczać stare lub mimo tego, że tak świetnie mi się pisze nowe, nie publikować go ze względu na stare. Oba są częścią mnie bez której nie potrafię się obyć.
Liczę, że spodoba wam się moja idea i będziecie częstymi gośćmi mojego bloga. Za wszystkie komentarze, wyświetlenia i waszą obecność z góry dziękuję. Nie wiecie ile to znaczy dla kogoś takiego jak ja. <3
No to chyba wszystko, co chciałam wam przekazać.
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale, który prawdopodobnie za tydzień, bo muszę ogarnąć mnóstwo rzeczy...
Dzięki, że jesteście! 
;*