ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SZÓSTY
Camila
Stałam na środku sali zastanawiając się, co takiego wydarzyło się chwilę
temu. Wszystko, co do tej pory zdążyłam sobie obiecać wyparowało, a w mojej
głowie znów panował ogromny bałagan. Uniosłam dłonie, wplatając je sobie we
włosy. Cały czas powtarzałam sobie, że jestem idiotką, jakby to miało mi w
czymś pomóc. Co jest ze mną nie tak? Jeszcze dwie godziny temu byłam w
szczęśliwym związku z Diego i nie mogłam oderwać wzroku od jego zielonych
tęczówek, a teraz? W ułamku sekundy zdążyłam go znienawidzić, pocałować Andresa
i uświadomić sobie jak ogromny błąd popełniłam. To nie jest normalne…
Zwłaszcza, że teraz, gdy przyjaciel w pewnym sensie okazał mi swoje uczucia
zrozumiałam, że tak naprawdę nic do niego nie czuję. Jak mogłam tak bardzo
chcieć się do niego zbliżyć, jeśli go nie kocham?
Zrobiłam kilka kroków do przodu, a następnie znów się cofnęłam.
Próbowałam to wszystko jakoś poukładać, a jedynym do czego udało mi się dojść
był fakt, że nie potrafię poradzić sobie sama z własnym życiem. Prawda jest
taka, że nigdy nie potrafiłam. Nie mam pojęcia, co teraz robić i to jest
wyłącznie moja wina! Obróciłam się wokół własnej osi
i zażenowana tupnęłam prawą nogą. Skutkiem mojego działania był pulsujący ból w kostce, który nagle poczułam. Usiadłam na podłodze obok lustra i schowałam głowę w kolanach. Zaczęłam płakać kolejny raz tego dnia. Co się stało z moją siłą?
i zażenowana tupnęłam prawą nogą. Skutkiem mojego działania był pulsujący ból w kostce, który nagle poczułam. Usiadłam na podłodze obok lustra i schowałam głowę w kolanach. Zaczęłam płakać kolejny raz tego dnia. Co się stało z moją siłą?
Francesca
Kiedy usłyszałam jego głos poczułam
dziwne ukłucie, a później duszące gorąco
w sercu. Nie potrafiłam utożsamić tego uczucia z żadnym innym. Nigdy nie czułam czegoś tak potężnego i nie mam z czym go porównać. Nawet moje zainteresowanie Tomasem, w obliczu relacji z Braco, było zwykłym zauroczeniem. Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w jakiś punkt na ścianie. Mimo że był taki sam jak wszystkie inne, w tamtej chwili wydał mi się niezwykle interesujący. Trzymałam w ręku telefon, a po jego drugiej stronie był Braco. Ta myśl sprawiła, że straciłam nad sobą panowanie i wybuchłam niekontrolowanym płaczem.
w sercu. Nie potrafiłam utożsamić tego uczucia z żadnym innym. Nigdy nie czułam czegoś tak potężnego i nie mam z czym go porównać. Nawet moje zainteresowanie Tomasem, w obliczu relacji z Braco, było zwykłym zauroczeniem. Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w jakiś punkt na ścianie. Mimo że był taki sam jak wszystkie inne, w tamtej chwili wydał mi się niezwykle interesujący. Trzymałam w ręku telefon, a po jego drugiej stronie był Braco. Ta myśl sprawiła, że straciłam nad sobą panowanie i wybuchłam niekontrolowanym płaczem.
- Fra... Francesca,
tak się cieszę, że mogę słyszeć twój głos. Nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą
tęsknię...
- Mylisz się. –
wycedziłam przez zęby. – Nie masz pojęcia o czym mówisz! – wykrzyczałam.
Potrzebowałam tego. Musiałam dać upust swoim emocjom, które ściśle wiązały się
z wyjazdem chłopaka.
- Francesca…
- O. Niczym.
Nie. Masz. Pojęcia. Rozumiesz?! Jak możesz mówić, że nie wiem jak bardzo
tęsknisz?! Jak możesz tak myśleć?! Odkąd wyjechałeś nie robię nic, tylko
płaczę! Nie mogę jeść, spać, rozmawiać, a to wszystko przez ciebie!
- Francesca, ja…
Francesca uspokój się, ja…
- Nie
„Francescuj” mi tutaj! Powiedz mi, dlaczego tak jest?! Dlaczego nie mogę
przestać o tobie myśleć, a w snach widuję nasze spotkania?! Dlaczego nie mogę
wyrzucić cię z mojej głowy, tak, jak ty to zrobiłeś ze mną?! Dlaczego muszę być
tak głupia?!
- Nie jesteś
głupia…
- Nie?! To
dlaczego nie mogę znaleźć odpowiedzi?!
- Fran…
- Przestań
powtarzać moje imię! Odpowiedz mi na te wszystkie pytania. Pomóż mi. Dlaczego?!
- Ponieważ
kochasz mnie tak bardzo, jak ja kocham ciebie…
Violetta
Przez to wszystko, co się działo w ostatnim czasie nie mogę skupić się na
niczym co robię. Niedawno dostałam propozycję od Camili. Przyjaciółka prosiła,
bym zastanowiła się nad tym, czy nie chciałabym prowadzić w Studiu zajęć
dodatkowych ze śpiewu. Zdziwiłam się, bo w przeciwieństwie do niej, Francesci,
Maxiego i wszystkich innych nie spędziłam w tej szkole wielu lat i nie
przygotowywałam się do funkcji asystentów nauczycieli, a następnie ich samych.
Pamiętam, jak Fran opowiadała mi, że praca z Angie jest wspaniała i wreszcie
robi to, o czym zawsze marzyła. Rozumiałam ją. Angie to nie tylko wspaniały
nauczyciel, ale również niezwykła osoba, bez której moje życie byłoby o wiele
mniej kolorowe. Teraz, gdy ciocia spodziewa się dziecka, Francesca musi
spełniać jej rolę w Studiu, co wiążę się również z wieloma obowiązkami. Z
jednej strony widzę, jak wiele energii kosztuje Włoszkę praca w szkole,
aczkolwiek każdy medal ma dwie strony. Teraz, gdy brunetka jest aż tak zajęta,
nie ma czasu na wspomnienia i rozmyślania o Braco. Widzę, że tęskni i wiele ją
kosztowało to rozstanie, więc cieszę się, że praca pozwala jej na jakiś czas
zapomnieć. Spojrzałam na pamiętnik, który trzymałam w dłoni. Był otwarty na
stronie, którą miałam ochotę wydrzeć. Faceci… To przecież przez nich wszystko w
życiu nagle przestaje mieć sens. To oni sprawiają, że każda cudowna chwila,
którą się wcześniej z nimi spędziło traci na wartości przez jeden głupi błąd.
- Violu… -
usłyszałam znajomy głos, który przybrał delikatny, miękki ton specjalnie dla
mnie.
- Tomas?
- Tak, twój tata
mnie wpuścił. – patrzyłam na niego niedowierzając temu, co powiedział.
- Mój tata
wpuścił cię do domu?
- Też się
zdziwiłem. – mruknął cicho i uśmiechnął się.
- Tomas…
- Tak?
- Przytul mnie,
proszę.
Przez myśl przeszedł mi pomysł
opowiedzenia mu o wszystkim, co wydarzyło się między mną a Leonem, ale szybko
się go pozbyłam. Nie mam pewności, co do jego reakcji, a na pewno nie chcę go
zranić. „Jemu byś powiedziała…” – moja podświadomość znów próbowała wziąć
kontrolę nad umysłem, ale tym razem niechętnie się z nią zgodziłam. Tomas nie
jest Nim…
Ludmiła
Nie wiem, jak nazwać uczucie
towarzyszące mi po rozmowie z Camilą i Diego. Nie rozumiem tego, ale nie
potrafię określić go mianem ulgi i zadowolenia. Czasami nie potrafię rozgryźć
samej siebie. Przecież właśnie o to mi chodziło, tak? Miałam doprowadzić do
rozpadu ich cudownej relacji. Chciałam, by Diego cierpiał i na pewno nie będę
teraz tego żałować. Nie zamierzam mu współczuć. Co się ze mną stało? Tak
niedawno nie miałam pojęcia, co znaczą słowa „współczucie”, „wstyd” czy „troska
o kogoś innego, niż siebie”.
No cóż, może poza Tomasem. Kiedy zrozumiałam, jak bardzo mi na nim
zależy, zaczęłam się zmieniać. Wniósł w moje życie to wszystko, czego w nim
brakowało. Pokazywał mi drogę. A teraz, kiedy go nie ma, zgubiłam się. Nie
wiem, jak iść dalej, a nie potrafię wrócić. Kolejne samotne chwile spędzone w
domu lub w kolejnej kawiarni niczego nie ułatwiają. Moje siostry przyzwyczaiły
się już do tego, że znów z nimi mieszkam i stało się to dla nich rutyną, a
rodzice nadal traktują mnie chłodno. Tymczasem większość moich „przyjaciół”
nawet nie wie, że tu jestem. I może najlepiej będzie, jak tak zostanie. Cóż,
Maxi, Natalia oraz Camila doświadczyli spotkania ze mną. A co jeśli powiedzą
innym? Co jeśli Tomas się dowie?
Z drugiej strony, niby dlaczego miałby? Naty mnie nienawidzi. Nie jestem
przyjaciółką, na której powrót czekali wszyscy. Nie przygotowywali od miesięcy
przyjęcia na moją cześć. Biorąc pod uwagę każdą łzę wywołaną moim zachowaniem… Równie
dobrze może chcieć zapomnieć, że znów mnie spotkała, a Maxi będzie jej
wtórował. Camila? Ona nigdy mnie nie lubiła, a teraz jestem jej wrogiem numer
jeden. Poza tym jest zrozpaczona tym, czego się dowiedziała. Boże, co ja
zrobiłam?
W momencie, w którym zaczęłam
podważać sens mojej egzystencji usłyszałam głośny dźwięk telefonu. Spojrzałam
na wyświetlacz. Marco. Szybko odrzuciłam połączenie. Uwielbiam go, ale nie może
mnie zobaczyć w takim stanie. Nie chcę pytań, na które nie umiem odpowiedzieć…
Dziewczyny, dziękuję za ostatnie komentarze!
Kocham was xx