ROZDZIAŁ CZWARTY –
Część 1
Park
Violetta
Biegłam przez park na oślep. Nie miałam konkretnego celu.
Chciałam po prostu uciec jak najdalej. Po tym co usłyszałam od Leona, mogło się
dziać, co chciało… Pomyślałam, że nic by się nie stało, gdybym zniknęła i już
nie wróciła. Komu by to przeszkadzało? Może tylko tacie i Angie. No i Tomasowi…
Ale co z tego, jeśli miłość mojego życia okazała się zwykłą… Nawet nie chciałam
o tym myśleć. Usłyszałam, że Tomas biegnie za mną i krzyczy, ale mój płacz go
zagłuszał. Czułam się tak strasznie źle… Mój świat się zawalił. Przez to
wszystko nawet nie zauważyłam, że wpadłam prosto na jakąś dziewczynę.
- Tak bardzo cię przepraszam. Ja po prostu… - zaczęłam, ale
byłam tak zapłakana, że wyszedł z tego jakiś bełkot.
- Violu, wszystko będzie dobrze. – usłyszałam w odpowiedzi.
Dziewczyna mocno mnie przytuliła. Chwila… Skąd ona
wiedziała, jak mam na imię? Pomyślałam, że skądś znam ten głos. Odgarnęłam
włosy z czoła i otarłam łzy. Spojrzałam na nią.
Fran
Spacerowałam po parku, co chwilę podskakując i podśpiewując
różne piosenki. Zamknęłam oczy i kręciłam się, udając, że jestem motylem. Odkąd
nasze Studio zaczęło normalnie funkcjonować i przynosić coraz to większe
dochody, mamy dużo więcej czasu wolnego niż na początku. Właśnie szłam do
Resto, żeby spotkać się z Cami. Zagapiłam się i nim zdążyłam się zorientować,
że jakaś dziewczyna biegnie prosto na mnie, już bolały mnie stopa i łokieć.
Miałam na nią nakrzyczeć, ale gdy zobaczyła w jakim jest stanie, postanowiłam
najpierw ją pocieszyć. Zwłaszcza, że domyślałam się, kto to.
- Fran! To ty?! – zapytała z niedowierzaniem.
- Oczywiście, że to ja. – uśmiechnęłam się. – Tak bardzo się
za tobą stęskniłam. – teraz już byłam pewna, że
rozmawiam z Violettą.
- Ja też bardzo tęskniłam. Myślałam, że o mnie nie
pamiętacie. Od jakiegoś czasu zupełnie nikt się nie odzywał. Wczoraj, jak
wróciłam, też nikt się nie pojawił na lotnisku. Bardzo źle się z tym czułam… -
odpowiedziała jednym tchem.
- Violu, to nie tak. Byliśmy pewni, że ten Madryt zawrócił
ci w głowie i… - przełknęłam ślinę – że znalazłaś nowych przyjaciół. –
westchnęłam.
- Jak mogliście tak pomyśleć? Każdego dnia tęskniłam za wami
coraz bardziej i bardziej. A czas spędzałam na chodzeniu z tatą na konferencje
i spotkania… Poza tym, gdzie ja bym znalazła taką drugą przyjaciółkę jak ty? –
Viola uśmiechnęła się i mocno mnie przytuliła.
Nasze powitanie przerwał Tomas. Tomas?! Co on tutaj robił?
Tomas
Leon to idiota. Jak może być tak niedomyślny i głupi…
Stracił najlepsze, co go w życiu spotkało – Violettę. I tak podle ją zranił.
Nie wyobrażam sobie, żebym mógł zrobić coś podobnego, zwłaszcza w stosunku do
takiej dziewczyny… Nakrzyczałem na niego. Widziałem, że poczuł się okropnie,
ale nie miałem zamiaru niczego mu tłumaczyć, czy tym bardziej pocieszać go.
Pobiegłem za Violettą. Nie mogłem jej dogonić. Tak bardzo płakała, że nawet nie słyszała mojego wołania. Miałem
nadzieję, że nie zrobi niczego głupiego. Na szczęście zatrzymała się przy
jakiejś dziewczynie. Dobiegłem do nich.
- Violetta, nie płacz! Leon to drań. Nie warto się nim
przejmować. – przytuliłem ją mocno.
- Wiem, Tomas. Powiesz mi, że powinnam o nim zapomnieć, nie
płakać z jego powodu… Ja to wszystko wiem, ale nie potrafię… - odpowiedziała mi
i znów zalała się łzami.
- Tomas, co ty tu robisz?! – zapytała mnie Franceska.
Dopiero teraz zauważyłem, że stoi obok. – Dlaczego nie jesteś we Włoszech? A
Ludmiła…? Co z wami? – przyjaciółka zadawała mi mnóstwo pytań.
- Cześć, Fran. Ciebie też miło widzieć! – powiedziałem
sarkastycznie, ale uśmiechnąłem się do niej.
- Przepraszam… Tęskniłam za tobą! No, chodź tu do mnie! –
zachichotała Fran i rzuciła mi się na szyję. Odwzajemniłem uścisk.
- A teraz gadaj! – popatrzyła na mnie podejrzliwie.
- Wiesz, to długa historia, która nigdy nie powinna mieć
miejsca, a jej finał brzmi tak, że nie jestem już z Ludmiłą i wróciłem do
Buenos Aires, do rodziców. – odpowiedziałem smutno.
Fran spojrzała na mnie ze współczuciem.
- Nie martw się, Fran. Wszystko jest w porządku. Nie po to
wracałem, żeby zaprzątać sobie i wam głowę nieistotnymi problemami. –
uśmiechnąłem się.
- Skoro tak mówisz…
- Tak mówię. A teraz przepraszam was, dziewczyny, ale muszę
iść do domu, pomagać tacie. Porozmawiajcie sobie, w końcu wy też się długo nie
widziałyście. – pożegnałem przyjaciółki i poszedłem do domu.
Violetta
Tomas wrócił do domu, a ja zostałam w parku z Franceską.
Nawet się ucieszyłam. Nie to, że nie chciałam rozmawiać z przyjacielem, ale
potrzebne mi było babskie towarzystwo. Zapytałam Fran, dokąd szła w tak dobrym
humorze.
- Miałam spotkać się z Cami w Resto. – odpowiedziała. – Może
pójdziesz ze mną? Ona też się za tobą bardzo stęskniła.
Zgodziłam się i poszłam z Fran. Co chwilę zatrzymywałyśmy
się, by przyjaciółka mogła dokończyć swoje opowieści. Większość dotyczyła ich
nowego Studia. Słyszałam w jej głosie nutę radości i podekscytowania. Żyła
każdym słowem swojej historii. Wiedziałam, że to o czym opowiada, jest dla niej
bardzo ważne. Gdy skończyła mówić o tym, co się zmieniło przez ten rok, zaczęła
mi zadawać mnóstwo pytań dotyczących podróży, Madrytu i wszystkiego, co się
działo w moim życiu. Nie miałam wiele do powiedzenia.
- Wiesz, Fran, nie mam jakichś szczególnych wspomnień
związanych z pobytem tam…
Albo siedziałam w domu, albo pomagałam ojcu w pracy. – odpowiedziałam na wszystkie pytania jednym, krótkim zdaniem.
Albo siedziałam w domu, albo pomagałam ojcu w pracy. – odpowiedziałam na wszystkie pytania jednym, krótkim zdaniem.
Wiedziałam, że Fran nie o to chodzi, ale już nie męczyła
mnie pytaniami. Rozmawiałyśmy o samych błahostkach. O tym, jaka jest pogoda,
jaką ta dziewczyna ma okropną torebkę i jak może się podobać tamtemu
przystojniakowi. Brakowało mi takich rozmów. Nim się zorientowałam już byłyśmy
w Resto. „Tak dawno to nie byłam…” – pomyślałam.
W Resto
Camila
Czekałam na Fran od dziesięciu minut. Zaniepokoiłam się, ona
nigdy się nie spóźniała. Miałam nadzieję, że nic się jej nie stało. Zamówiłam
drugi koktajl, tym razem truskawkowy. Odwróciłam się, żeby wyjąć z torebki
portfel i wtedy zauważyłam otwierające się drzwi. Do baru weszła Fran, a zaraz
za nią… Violetta! Byłam tak zaskoczona, że aż się zakrztusiłam. Wytarłam twarz
serwetką i pomachałam do nich. Podeszły do mnie.
- Hej, Cami! Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać, ale
za to przyprowadziłam gościa. – Fran uśmiechnęła się do mnie, a ja nadal z
niedowierzaniem patrzyłam na Violettę.
- Cześć, Cami! – zawołała Violetta.
- Violu? To naprawdę ty? – zapytałam, bo wciąż nie byłam
pewna, czy to aby nie sen. – Fran, mogłabyś mnie uszczypnąć? – poprosiłam
przyjaciółkę.
Franceska o nic nie pytając uśmiechnęła się i mocno mnie
uszczypnęła.
- Ałć! Fran, nie o to mi
chodziło. To tylko przenośnia… - dotknęłam obolałego przedramienia. –
Ale nieważne. Violetta! To ty! Wróciłaś! – wstałam i mocno przytuliłam
przyjaciółkę.
- Tak, Cami, zapewniam cię, że to ja. Tak bardzo się
stęskniłam! – usłyszałam w odpowiedzi.
Violetta
W ciągu piętnastu minut w Resto pojawili się wszyscy moi
przyjaciele. Nikt nie mógł uwierzyć, że wróciłam. Opowiedziałam im o tym, jak
źle się czułam, gdy nie dzwonili, nie pisali. Ja naprawdę myślałam, że o mnie
zapomnieli, że nic dla nich nie znaczę. Wszyscy zaczęli mnie przepraszać i się
tłumaczyć. Oczywiście, wybaczyłam im. Nie wyobrażam sobie, co bym zrobiła,
gdyby ich zabrakło.
- Może coś zaśpiewamy? – zaproponowałam.
Wszyscy się ze mną zgodzili. Wzięliśmy instrumenty i
stanęliśmy na scenie. Zabrzmiały pierwsze takty piosenki „En mi Mundo”. Ona
najlepiej oddawała to, co czułam. Nareszcie byłam w swoim świecie, otoczona
najbliższymi. Zaczęłam
śpiewać: „Y vuelvo a despertar en mi mundo, siendo lo que soy”. Gdy
skończyliśmy rozległy się brawa. Uśmiechnęłam się do siebie. Myślałam, że od
tego momentu moje życie zacznie się układać na nowo. Pomyliłam się.
Postanowiłam, że
ten rozdział napiszę w częściach. Jednej o chwilach spędzonych z przyjaciółmi,
a drugiej… Zobaczycie:D
Druga część pojawi
się wieczorem.
Cały ten rozdział
dedykuję Xenii Verdas i Maddie Parks, dziewczyny uwielbiam czytać wasze
komentarze!
Mam nadzieję, że
ta część opowiadania też wam się spodoba. Piszcie!
Do zobaczenia w
kolejnym rozdziale!
:*
Matko.. Jak ja cię przepraszam ze nie skomentowałam poprzedniego posta.. po prostu nadrobiłam te 2 rozdziały, bo ich nie zauważyłam. A pozatym..
OdpowiedzUsuńNienawidzę Leona z tego opowiadania.. Jak on mógł? Zapomnieć o swojej dziewczynie? Nie umiałabym.. Po prostu.. Wstyd o im myśleć.. Alę dobrze, że potem zakłopotał się.. Jako jedyny zapomniał o najważniejszej dla niego osobie.. A no tak. Teraz te miejsce zajmuje Brenda..
Pozatym rozdział był wspaniały, jak zawsze. Sama o tym dobrze wiesz.
Rozczuliło mnie spotkanie Fran i Violetty.. Chciałabym być przy tym spotkani.. To wszystko takie wspaniałe. Cami też pamiętała..
Reszta też.. Po prostu dobrze, że nie zapomnieli o Violetcie..
Koniec tego długiego koma XD Rozdział wspaniały, jak zawsze. :) Czekam niecierpliwie na dalsze losy,
Tiny Cande Castillo :)
PS. WENUJ SIĘ TAM ! XD
Nie masz za co przepraszać:D
UsuńDziękuję za taki długi kom:)
Nie miałabym o czym pisać, jakby zapomnieli o Violetcie:D
A Leon... to się jeszcze okaże:D
PS :D:D:D
:*
Cieszę się, że tak naprawdę o niej nie zapomnieli.
OdpowiedzUsuńOstatni fragment czytałam kilka razy, bo nie mogłam wyjść z podziwu, jak zgrabnie wcisnęłaś tam fragment "En Mi Mundo". Dziewczyno, to pasuje tam idealnie! Budzi się w swoim świecie, wreszcie jest sobą...
A teraz co do rozdziału: bardzo mi się podobał, szczególnie spotkanie Fran i Violi, a potem zszokowana Cami. <3
Nie wiem, co się stanie w drugiej części, ale po ostatnich słowach tej, nie mam zbyt dobrych przeczuć.
Co by nie było, na pewno napiszesz to wspaniale, jak zawsze. :)
Buziaki,
M. ;*
PS dziękuję za dedykację <3
Dzięki, cieszę się, że ci się podoba. Nie miałam wcale weny, wchodzę na bloga, czytam komentarze i... rozdział napisany:D
UsuńA co do drugiej części, może nie będzie tak źle jak uważasz:D
Wspaniale, jak zawsze? :) Fajnie, że tak uważasz:)
PS Nie ma za co <3
:*
Super rożdział. Dziewczyno ty masz talet. Nie moge doczekać się następnej części. Jestem bardzo ciekawa co się stanie. Najbardziej mi się podobało spotkanie z Fran i Cami. A co do Leona to nie wiem jak on mógł nie rozpoznać Violetty, ale dobrze,że zrobiło mu się głupio, bo przecież na lotnisku dawał jej naszyjnik z napisem nigdy o tobie nie zapomne, twój Leon a tu prosze zapomina. Kocham twojego Bloga i co pięć minut sprawdzam czynie ma nowego rożdziału, on jest boski.
OdpowiedzUsuńPS: nie chce mi się logować ale nazywam się Werka
A i zapraszam do Siebie :
Usuństory-violettaileon.blogstop.com
Dzięki:*
UsuńNaprawde nie myślałam, że aż tylu osobom spodoba się to, co piszę:D
Postaram się dodać część jeszcze dzisiaj, ale coś mi wypadło i nie wiem czy zdążę.
Dzięki za komentarz
:*
Twoj blog jest super i tak i o tak. Nie moge się doczekać następnego rożdziału.
UsuńDobra, przeczytałam i jestem pod wielkim wrażeniem. :D
OdpowiedzUsuńJest wspaniale, serio. :D
Dzięki wielkie za dedykację! Ojejuniu! :P
Tomas jest tutaj słodki, muszę przyznać. : )
Niecierpliwie czekam do dzisiejszego wieczoru. :D
Rzeczywiście, ostatnie zdanie trochę mnie niepokoi...
Ale najważniejsze jest to, że dzisiaj 5! :D
A u mnie w 26 rozdziale też czeka cię miła niespodzianka, więc wpadaj. :D
Xenia <3
P.S. MASZ TALENT!
Dzięki i nie ma za co:*
OdpowiedzUsuńWiecie, może Leon na razie zachowuje się strasznie, ale...a zresztą nic nie powiem:D
Już lecę do ciebie:*
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńHhaaah.. Fran i Vilu c;
Tomas ... brak słów. Jaki on czuły, w większości opowiadań jest bandytą, albo gwałcicielem ;-;
Cóż... Masz talent.!
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział tej świetnej historyjki ;>
Weruu..♥
Brak mi słów...Jesteś genialna! I mam nadzieje,że doczekam się dzisiaj nowego rozdziału! :*
OdpowiedzUsuńWitaj. Czytam coraz mniej blogów, bo większość polega na tym samym. Postanowiłam jednak wpaść na Twojego bloga i nie żałuje.
OdpowiedzUsuńTwoja historia jest nie banalna. Ma w sobie to coś co przyciąga. Jest ciekawa i interesująca. Ma ciekawą fabułę. Już prolog mnie bardzo zainteresował. Mało kiedy ktoś rozdziela Leonettę. Prędzej się schodzą niż rozstają. Już za sam prolog masz u mnie wielkiego plusa. Nie powiem, trochę się wzruszyłam podczas czytania prologu.
Myślałam, że Leon będzie czekał na Violę. Jednak się pomyliłam. Znalzł sobie nową dziewczynę i zapomniał o Violi. Ale czy tak naprawdę kocha Brędę? Nie wiem. Trudno mi w to uwierzyć. Wydaje mi się, że ważniejsza będzie dla niego Violetta. Ale że nie pamięta o niej? Zapomniał? Aż trudno mi w to uwierzyć. Nie dziwię się, że Violę to boli..
Ale chyba niepotrzebnie wyrzuciła prezent od niego. Przecież to pamiątka...
Pozdrawiam i czekam na kolejny;*
Boskie :*
OdpowiedzUsuńCzekam na Next!
Super bloog. <3 . Kiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńNie no ja nie mogę BOSIKIEEE<333
OdpowiedzUsuńKocham cię<33
W życiu nie widziałam opowiadania gdzie emocje tak rozwalają czytelnika<33
Zapraszam też na http://violettaverdas.blogspot.com/
Będzie mi miło jak wpadniesz<333
Loffam<333
A i nadal chcę zabić Leośka!!!!!
JuLu :*