ROZDZIAŁ DWUNASTY
Łąka
Violetta
Chciałam, naprawdę chciałam powiedzieć, że tak. Wykrzyczeć:
„Leon! Kocham cię, nigdy nie przestanę, bądźmy znów razem!”. Rzucić mu się w
ramiona. Obsypać go pocałunkami. Ale w życiu nie zawsze dzieje się to, czego
byśmy chcieli. A zwłaszcza w moim.
- Leon… odwieź mnie. – poprosiłam spokojnie.
- Odpowiedz.
- Le…
- Proszę. – wycedził przez zęby.
- Oczywiście że tak! Wiesz o tym dobrze. Ale to nie jest
takie proste. Wiele się zmieniło i nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Nigdy.
Zapomnij o mnie.
- Violu, ja…
- Zapomnij.
Próbowałam jasno dać mu do zrozumienia, że między nami
koniec. Ale jak można kogoś przekonać do czegokolwiek, jeśli samemu nie jest
się pewnym. Chciałam brzmieć wiarygodnie, ale co innego mówiłam, a co innego
czułam.
- Odwieź mnie.
Kiwnął głową w odpowiedzi. Podszedł do mnie i pomógł mi
zająć miejsce. Usiadł z przodu.
- Czekaj… mam do ciebie jeszcze jedną prośbę.
- Tak? – zapytał załamany.
- Nie odzywaj się do mnie przez całą drogę. To nasze ostatnie
chwile i nie chcę, by cokolwiek zakłóciło ciszę i spokój przepływające między
nami. Proszę.
- Obiecuję.
Leon zrobił to, o co prosiłam. Nie miał siły mi się
sprzeciwiać. Jechaliśmy kilkanaście minut nie wydając z siebie ani jednego
dźwięku.
- Vi… - zaczął.
Natychmiast go uciszyłam przypominając, że złożył obietnicę.
Wtuliłam się w niego. Chłonęłam każdy ułamek sekundy z nim spędzony. Moje serce
waliło jak szalone. Czułam, że jest podzielone. Jedna połowa należy do Tomasa i
przyjaciół, a druga cała należy do Leona. Ale jest jeszcze coś takiego zwanego
„rozum” i on w większej części jest za Tomasem.
A może czas już na to spojrzeć ze strony zdrowego rozsądku.
Tak będzie lepiej. Tomas mnie kocha i nie jest mi obojętny. I przy nim nie
cierpię…
Kilkanaście minut minęło jak kilka sekund. Zatrzymaliśmy
się. Zeszłam z motocykla i niepewnie stanęłam na chodniku.
- Leon..
Spojrzał na mnie wymownie. No tak… Nic więcej nie mówiąc
podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. Starałam się przekazać spojrzeniem
jedno słowo – „Żegnaj”.
Odwrócił głowę. Uniknął mojego wzroku. Założył kask i
odjechał. Moje oczy zaszkliły się łzami. Ujrzałam Tomasa, szybkim krokiem biegł
w moją stronę. Spuściłam głowę. Chłopak nic nie powiedział. Dobiegł i mocno
mnie przytulił. Spojrzałam mu w oczy. Nie błyszczały tak jak zawsze. Wypełnił
je smutek. Najchętniej powiedziałby: „A nie mówiłem?”, ale nie zrobił tego. I
za to go uwielbiam…
Fran
Violetta zniknęła z mojego pola widzenia. Nie miałam
pojęcia, gdzie mogła pójść. Przecież podobała jej się impreza. Przynajmniej tak
mówiła… Co ze mnie za przyjaciółka, jeśli nie jestem pewna, co miała na myśli?
Od kilku osób dowiedziałam się, że Violetta wyszła od innych, że słyszeli
nadjeżdżający motocykl. Szybko skojarzyłam fakty. Dlaczego ten chłopak nie może
dać jej spokoju? Ona tyle się nacierpiała.
Znalazłam Camilę.
- Cami, widziałaś Violę? – upewniłam się.
- Pytałam Tomasa. Wyszła… do Leona.
- Czyli jednak to prawda… Boję się o nią.
- Ja też… - Cami wydawała się rozkojarzona, cały czas
spoglądała w tłum.
- Co się stało?
Przyjaciółka opowiedziała mi o powitaniu Diega i Violetty.
- Może on tak wita ładne dziewczyny? – dopiero po chwili
zrozumiałam, jaką pomyłką było to pytanie. Cami zmroziła mnie wzrokiem.
- Przepraszam, nie chciałam, by tak to zabrzmiało.
- No dobrze… Wybacz moje zachowanie, ale przy Diego czuję
się jakbym unosiła się dziesięć centymetrów nad ziemię.
- Widać. – uśmiechnęłam się. Dyskretnie odwróciłam głowę.
Wypatrzyłam chłopaka. Stał przy ladzie. Sam. – Idź do niego. – dodałam.
Nie musiałam jej dwa razy powtarzać. To zupełnie inna
Camila. Bardzo się zmieniła w ciągu tego roku. Mimo tego, że cały ten czas się
spotykałyśmy, ja również to zauważyłam. Pewnością siebie dorównywała Ludmile.
Tej dawnej Ludmile, nie tej, która wyjechała i mieszka we Włoszech. To dwie
zupełnie inne osoby…
Braco
Dzień zbliżał się ku końcowi. Spoglądałem na tańczących i
śmiejących się przyjaciół, ale ja nie potrafiłem myśleć o niczym innym niż
rozstaniu i pożegnaniom. Nie miałem na nie siły ani ochoty. Nie umiałem się
żegnać, ale nie mogłem po prostu wyjść bez słowa.
- Braco! – zaczepił mnie Maxi. – Co się dzieje?
- Ви знаєте, що. (Wiesz to) Chodzi o wyjazd…
- No tak… Słuchaj, Braco. Bez względu na to jak daleko od
siebie będziemy, sto, tysiąc, czy dziesięć tysięcy kilometrów zawsze będziemy
przyjaciółmi. Bez względu na wszystko. Nie zapomnimy o tobie.
- Wiem Maxi, ale pocieszanie mnie nic tu nie da… Dużo dla
mnie znaczą te słowa. Przyleciałem tu z Ukrainy, nie mając nadziei na
zrozumienie, nowe znajomości, czy przyjaźnie, a znalazłem was. A teraz muszę
was opuścić.
- Nie myśl tak. Jeszcze się spotkamy. – powiedziała Naty,
która od kilku chwil przysłuchiwała się naszej rozmowie.
Uśmiechnąłem się w odpowiedzi.
- Słuchajcie wszyscy! – wrzasnął Luca. - A zwłaszcza ty,
Braco. – dodał. Przyjaciele zwrócili głowy w jego stronę.
Spojrzałem na niego zdziwiony.
- ні розумієм – powiedziałem.
- Nie denerwuj się. Wszyscy wiecie, że Braco musi nas
opuścić. – Fran dołączyła do swojego brata. Załamał jej się głos. – Chcę, byśmy
teraz wszyscy zaśpiewali, tak, by Braco na zawsze zapamiętał tą piosenkę, to
miejsce i nas.
Weszliśmy na scenę. Zajęliśmy miejsca przy mikrofonach i
instrumentach.
- Enciende
tu equipo, sube el volumen, para entender al mundo. – zaczął Luca.
- Abre tu
puerta, grita en tu muro, para encontrar el rumbo. – z ust Fran wydobyły się
pierwsze dźwięki.
- Deja que
pase, llora si quieres, quita el dolor profundo. – kontynuował Maxi.
- Ríe por
nada cuenta conmigo… - usłyszałem głos Naty.
- Déjale a tu corazon muestra tu destino. – śpiewaliśmy
razem.
Ven y canta,
dame tu mano,
cura tus heridas busca, hoy tu melodía
vamos.
Ven y canta,
sigue cantando
piénsalo en color es hoy,
que tu sueño es mi canción.
dame tu mano,
cura tus heridas busca, hoy tu melodía
vamos.
Ven y canta,
sigue cantando
piénsalo en color es hoy,
que tu sueño es mi canción.
Przy refrenie poczułem, że z oczu płyną mi łzy. W połowie
piosenki każdy już płakał, przytulał mnie i mówił, jak bardzo będzie tęsknił. Wiedziałem,
że ja też przez długi czas, nie będę potrafił dać sobie rady.
Nagle coś sobie przypomniałem. Spojrzałem na zegarek i bez
słowa wybiegłem.
A jednak zdążyłam
z drugim rozdziałem, już myślałam, że nie dam rady, ale czego się nie robi dla
Was? :D
Głupia sprawa –
nie wiem, co dalej pisać…
Trudno.
Do zobaczenia w
kolejnym rozdziale!
:*
Szkoda że nie ma Leonetty. już myślałam że będzie :(
OdpowiedzUsuńSupcio...wolę Tomasa i Violettę <3
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM:
http://violainnahistoria.blogspot.com/
AAa. LD
OdpowiedzUsuńJa się cieszę bardzo, że Leonetta jeszcze nie jest razem. :D Uwielbiam jak są rozdzieleni i cierpią. :D
Czekam niecierpliwie na nextaa <3
Xenia <3
Mam pomysł na next! Może kilka lat później? Tomas i Violetta biorą ślub, dziewczyny mają wieczór panieński, Cami i Fran wynajmują striptizera którym okazuje się być Leon. Violetta już zapomniała o Leonie, o tym jak bardzo ją skrzywdził, a teraz jak go zobaczyła, miała ochotę wtopić się w jego usta, przytulić się do niego. Jednak rozum nie pozwolił jej na to, a serce tego pragnie... Reszte możesz sama dopisać! :)
OdpowiedzUsuńJakaś namiastka Leonetty :*
OdpowiedzUsuńAle obiecaj ze po tym dlugim rozdzieleniu beda najszczesliwsi <333?
OdpowiedzUsuńMusze tez napisac ze znalazlam twojego blpga dopiero dzis i zaluke ze nie wczesnoej! Jestes Mega! *-*
OdpowiedzUsuńSuper. Mam pomysł niech Viola zrozumie że nie kocha Tomasa i wróci do Leona. Leonetta musi być proszę!!!!!!!!! Kiedy next
OdpowiedzUsuńSuper kidy następny
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda mi Leona ;( Ale rozdział jak zwykle super ;*
OdpowiedzUsuńTak szybko dodajesz teraz, że nie nadążam z komentowaniem. :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało, a szczególnie to, że nie połączyłaś jeszcze Leonetty.
No i Braco, Braco... Ostatnia scena była wzruszająca, jak śpiewali "Ven y canta". <3
Czekam z niecierpliwością na następny.
Buziaki,
M. ;*
Szkoooda że Leonetta nie jest razem ale wyczekuję na ten moment <3
OdpowiedzUsuńBuziaaaaczki :* :3
świetny rozdział czekam na następny i mam nadzieję że Viola zrozumie że nie kocha tomasa i będzie z Leonem<3 dopiero dzisiaj znalazłam Twojego bloga i juz go bardzo polubiłam czekam na Leonettę z taką niecierpliwością jak na mecz Realu<3
OdpowiedzUsuńPiszesz super rozdziały prosze cię o to by Tomas skrzywdził Violette i żeby ona przez niego bardzo cierpiała i wtedy pojawi się Leon który zacznie pocieszać Viole i ona zrozzumie że tak naprawde miłością jej życia jest Leon!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na LEONETTE <3 ps. rozdzial super:)
OdpowiedzUsuń