piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział Dwunasty

ROZDZIAŁ DWUNASTY

Łąka

Violetta

Chciałam, naprawdę chciałam powiedzieć, że tak. Wykrzyczeć: „Leon! Kocham cię, nigdy nie przestanę, bądźmy znów razem!”. Rzucić mu się w ramiona. Obsypać go pocałunkami. Ale w życiu nie zawsze dzieje się to, czego byśmy chcieli. A zwłaszcza w moim.

- Leon… odwieź mnie. – poprosiłam spokojnie.

- Odpowiedz.

- Le…

- Proszę. – wycedził przez zęby.

- Oczywiście że tak! Wiesz o tym dobrze. Ale to nie jest takie proste. Wiele się zmieniło i nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Nigdy. Zapomnij o mnie.

- Violu, ja…

- Zapomnij.


Próbowałam jasno dać mu do zrozumienia, że między nami koniec. Ale jak można kogoś przekonać do czegokolwiek, jeśli samemu nie jest się pewnym. Chciałam brzmieć wiarygodnie, ale co innego mówiłam, a co innego czułam.

- Odwieź mnie.

Kiwnął głową w odpowiedzi. Podszedł do mnie i pomógł mi zająć miejsce. Usiadł z przodu.

- Czekaj… mam do ciebie jeszcze jedną prośbę.

- Tak? – zapytał załamany.

- Nie odzywaj się do mnie przez całą drogę. To nasze ostatnie chwile i nie chcę, by cokolwiek zakłóciło ciszę i spokój przepływające między nami. Proszę.

- Obiecuję.

Leon zrobił to, o co prosiłam. Nie miał siły mi się sprzeciwiać. Jechaliśmy kilkanaście minut nie wydając z siebie ani jednego dźwięku.

- Vi… - zaczął.

Natychmiast go uciszyłam przypominając, że złożył obietnicę. Wtuliłam się w niego. Chłonęłam każdy ułamek sekundy z nim spędzony. Moje serce waliło jak szalone. Czułam, że jest podzielone. Jedna połowa należy do Tomasa i przyjaciół, a druga cała należy do Leona. Ale jest jeszcze coś takiego zwanego „rozum” i on w większej części jest za Tomasem.
A może czas już na to spojrzeć ze strony zdrowego rozsądku. Tak będzie lepiej. Tomas mnie kocha i nie jest mi obojętny. I przy nim nie cierpię…



Kilkanaście minut minęło jak kilka sekund. Zatrzymaliśmy się. Zeszłam z motocykla i niepewnie stanęłam na chodniku.

- Leon..

Spojrzał na mnie wymownie. No tak… Nic więcej nie mówiąc podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. Starałam się przekazać spojrzeniem jedno słowo – „Żegnaj”.
Odwrócił głowę. Uniknął mojego wzroku. Założył kask i odjechał. Moje oczy zaszkliły się łzami. Ujrzałam Tomasa, szybkim krokiem biegł w moją stronę. Spuściłam głowę. Chłopak nic nie powiedział. Dobiegł i mocno mnie przytulił. Spojrzałam mu w oczy. Nie błyszczały tak jak zawsze. Wypełnił je smutek. Najchętniej powiedziałby: „A nie mówiłem?”, ale nie zrobił tego. I za to go uwielbiam…

Fran

Violetta zniknęła z mojego pola widzenia. Nie miałam pojęcia, gdzie mogła pójść. Przecież podobała jej się impreza. Przynajmniej tak mówiła… Co ze mnie za przyjaciółka, jeśli nie jestem pewna, co miała na myśli? Od kilku osób dowiedziałam się, że Violetta wyszła od innych, że słyszeli nadjeżdżający motocykl. Szybko skojarzyłam fakty. Dlaczego ten chłopak nie może dać jej spokoju? Ona tyle się nacierpiała.
Znalazłam Camilę.

- Cami, widziałaś Violę? – upewniłam się.

- Pytałam Tomasa. Wyszła… do Leona.

- Czyli jednak to prawda… Boję się o nią.

- Ja też… - Cami wydawała się rozkojarzona, cały czas spoglądała w tłum.

- Co się stało?

Przyjaciółka opowiedziała mi o powitaniu Diega i Violetty.

- Może on tak wita ładne dziewczyny? – dopiero po chwili zrozumiałam, jaką pomyłką było to pytanie. Cami zmroziła mnie wzrokiem.

- Przepraszam, nie chciałam, by tak to zabrzmiało.

- No dobrze… Wybacz moje zachowanie, ale przy Diego czuję się jakbym unosiła się dziesięć centymetrów nad ziemię.

- Widać. – uśmiechnęłam się. Dyskretnie odwróciłam głowę. Wypatrzyłam chłopaka. Stał przy ladzie. Sam. – Idź do niego. – dodałam.

Nie musiałam jej dwa razy powtarzać. To zupełnie inna Camila. Bardzo się zmieniła w ciągu tego roku. Mimo tego, że cały ten czas się spotykałyśmy, ja również to zauważyłam. Pewnością siebie dorównywała Ludmile. Tej dawnej Ludmile, nie tej, która wyjechała i mieszka we Włoszech. To dwie zupełnie inne osoby…

Braco

Dzień zbliżał się ku końcowi. Spoglądałem na tańczących i śmiejących się przyjaciół, ale ja nie potrafiłem myśleć o niczym innym niż rozstaniu i pożegnaniom. Nie miałem na nie siły ani ochoty. Nie umiałem się żegnać, ale nie mogłem po prostu wyjść bez słowa.

- Braco! – zaczepił mnie Maxi. – Co się dzieje?

- Ви знаєте, що. (Wiesz to) Chodzi o wyjazd…

- No tak… Słuchaj, Braco. Bez względu na to jak daleko od siebie będziemy, sto, tysiąc, czy dziesięć tysięcy kilometrów zawsze będziemy przyjaciółmi. Bez względu na wszystko. Nie zapomnimy o tobie.

- Wiem Maxi, ale pocieszanie mnie nic tu nie da… Dużo dla mnie znaczą te słowa. Przyleciałem tu z Ukrainy, nie mając nadziei na zrozumienie, nowe znajomości, czy przyjaźnie, a znalazłem was. A teraz muszę was opuścić.

- Nie myśl tak. Jeszcze się spotkamy. – powiedziała Naty, która od kilku chwil przysłuchiwała się naszej rozmowie.

Uśmiechnąłem się w odpowiedzi.

- Słuchajcie wszyscy! – wrzasnął Luca. - A zwłaszcza ty, Braco. – dodał. Przyjaciele zwrócili głowy w jego stronę.
Spojrzałem na niego zdziwiony.

- ні розумієм – powiedziałem.

- Nie denerwuj się. Wszyscy wiecie, że Braco musi nas opuścić. – Fran dołączyła do swojego brata. Załamał jej się głos. – Chcę, byśmy teraz wszyscy zaśpiewali, tak, by Braco na zawsze zapamiętał tą piosenkę, to miejsce i nas.

Weszliśmy na scenę. Zajęliśmy miejsca przy mikrofonach i instrumentach.

- Enciende tu equipo, sube el volumen, para entender al mundo. – zaczął Luca.

- Abre tu puerta, grita en tu muro, para encontrar el rumbo. – z ust Fran wydobyły się pierwsze dźwięki.

- Deja que pase, llora si quieres, quita el dolor profundo. – kontynuował Maxi.

- Ríe por nada cuenta conmigo… - usłyszałem głos Naty.


- Déjale a tu corazon muestra tu destino. – śpiewaliśmy razem.
Ven y canta,
dame tu mano,
cura tus heridas busca, hoy tu melodía
vamos.
Ven y canta,
sigue cantando
piénsalo en color es hoy,
que tu sueño es mi canción.

Przy refrenie poczułem, że z oczu płyną mi łzy. W połowie piosenki każdy już płakał, przytulał mnie i mówił, jak bardzo będzie tęsknił. Wiedziałem, że ja też przez długi czas, nie będę potrafił dać sobie rady.
Nagle coś sobie przypomniałem. Spojrzałem na zegarek i bez słowa wybiegłem.


A jednak zdążyłam z drugim rozdziałem, już myślałam, że nie dam rady, ale czego się nie robi dla Was? :D
Głupia sprawa – nie wiem, co dalej pisać…
Trudno.
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!
:*


15 komentarzy:

  1. Szkoda że nie ma Leonetty. już myślałam że będzie :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Supcio...wolę Tomasa i Violettę <3
    ZAPRASZAM:
    http://violainnahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. AAa. LD
    Ja się cieszę bardzo, że Leonetta jeszcze nie jest razem. :D Uwielbiam jak są rozdzieleni i cierpią. :D
    Czekam niecierpliwie na nextaa <3
    Xenia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam pomysł na next! Może kilka lat później? Tomas i Violetta biorą ślub, dziewczyny mają wieczór panieński, Cami i Fran wynajmują striptizera którym okazuje się być Leon. Violetta już zapomniała o Leonie, o tym jak bardzo ją skrzywdził, a teraz jak go zobaczyła, miała ochotę wtopić się w jego usta, przytulić się do niego. Jednak rozum nie pozwolił jej na to, a serce tego pragnie... Reszte możesz sama dopisać! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale obiecaj ze po tym dlugim rozdzieleniu beda najszczesliwsi <333?

    OdpowiedzUsuń
  6. Musze tez napisac ze znalazlam twojego blpga dopiero dzis i zaluke ze nie wczesnoej! Jestes Mega! *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super. Mam pomysł niech Viola zrozumie że nie kocha Tomasa i wróci do Leona. Leonetta musi być proszę!!!!!!!!! Kiedy next

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę szkoda mi Leona ;( Ale rozdział jak zwykle super ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak szybko dodajesz teraz, że nie nadążam z komentowaniem. :D
    Bardzo mi się podobało, a szczególnie to, że nie połączyłaś jeszcze Leonetty.
    No i Braco, Braco... Ostatnia scena była wzruszająca, jak śpiewali "Ven y canta". <3
    Czekam z niecierpliwością na następny.
    Buziaki,
    M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoooda że Leonetta nie jest razem ale wyczekuję na ten moment <3
    Buziaaaaczki :* :3

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział czekam na następny i mam nadzieję że Viola zrozumie że nie kocha tomasa i będzie z Leonem<3 dopiero dzisiaj znalazłam Twojego bloga i juz go bardzo polubiłam czekam na Leonettę z taką niecierpliwością jak na mecz Realu<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Piszesz super rozdziały prosze cię o to by Tomas skrzywdził Violette i żeby ona przez niego bardzo cierpiała i wtedy pojawi się Leon który zacznie pocieszać Viole i ona zrozzumie że tak naprawde miłością jej życia jest Leon!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekam na LEONETTE <3 ps. rozdzial super:)

    OdpowiedzUsuń