ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY –
Część 1
Dom Violetty
Violetta
Siedziałam w na łóżku, w pokoju i czekałam na Angie.
Musiałam się komuś wygadać. Tyle rzeczy się dzisiaj stało, to dla mnie o wiele
za dużo. Dobrze, że mam ciocię. Nigdy nie zastąpi mi mamy, tego jestem pewna,
ale jest dla mnie naprawdę ważna i zawsze będzie. Rozmowy z nią to nie to samo,
co z Fran, Olgą czy nawet tatą. Czasami wydaje mi się, że Angie jest jedyną
osobą, która faktycznie mnie rozumie. W przypływie różnych emocji wyjęłam
pamiętnik. Chciałam spisać wszystkie swoje myśli. Zamyśliłam się - „Komu ja
będę opowiadać? Pamiętnikowi? To bez sensu – przecież to zwykły, nic
nieznaczący zeszyt…”. Nagle wpadłam na pewien pomysł. Otworzyłam pamiętnik na
środku, na pustej stronie i wyrwałam ją. Wyjęłam z szuflady długopis. „Opowiem
to osobie, która jest ze mną od początku, w każdej chwili mojego życia,
najbliżej, jak tylko się da”.
Usiadłam przy biurku i zaczęłam pisać.
Kochana
mamusiu!
Zupełnie sobie z tym wszystkim nie
radzę. Gdybyś tu była, na pewno wiedziałabyś, co mam zrobić, doradziła mi.
Wszyscy mi powtarzają, że jesteś przy mnie, w moim sercu. Ja to wiem i czuję
twoją obecność, ale… Tak bardzo chciałabym, byś usiadła obok mnie, tak jak
kiedyś, palcami przeczesywała moje włosy i zaplatała je w warkocze, przy okazji
słuchając tego, co zdarzyło się w moim małym, dziecięcym świecie. Tylko, że
teraz, te historie wyglądałyby zupełnie inaczej.
Piszę ten list i wyobrażam sobie, że
jesteś w moim pokoju, patrzysz na mnie serdecznym wzrokiem i myślisz, że twoja
dziewczynka już wcale nie jest taka malutka. Ale wiesz… to nie do końca prawda.
Czuję, że teraz jestem jeszcze bardziej bezradna niż jako kilkulatka.
Przerwałam na chwilę, podniosłam kartkę wraz z pamiętnikiem
i przytuliłam do piersi. Odłożyłam ją z powrotem na biurko, z policzka spłynęła
mi łza, plamiąc kartkę.
Pisałam dalej:
Wiesz, mamuś, kiedy podniosłam tą
kartkę, czułam się tak, jakbym przytulała ciebie. Bardzo mi tego brakuje. Tata
oczywiście się stara, ale to zupełnie co innego. Czasami wydaje mi się, że
próbuje dla mnie znaleźć kogoś na „zastępstwo”. Tak jakby moją mamą była Angie,
przyjaciele, Olga, a nawet Ramallo. A on? On jest wtedy zupełnie obcą osobą…
Nie potrafię porozmawiać z nim na codzienne tematy, a co dopiero wyżalać mu się
ze spraw sercowych, zarówno koleżeńskich jak i miłosnych. Nie wytłumaczę mu,
jak bardzo zranił mnie Leon i dlaczego ja, mimo wszystko, nadal go kocham. Nie
wyjaśnię, dlaczego tak zbliżyłam się w ostatnim czasie do Tomasa i już na pewno
nie powiem mu, jak się czułam, gdy mnie całował. On by tego nie zrozumiał…
Nawet Angie, ona jest tak podobna do ciebie, ale nie potrafi zrozumieć każdej
emocji, która ze mnie wypływa.
Płakałam rzewnymi łzami.
Widzisz, mamo, kiedy
żyłaś, nie dopuszczałaś do tego, by często płakała, a jeśli już, zawsze
znajdowałaś sposób, by mnie pocieszyć. Ile ja bym dała, żebyś żyła… Wszystko,
całe swoje marne życie oddałabym za ciebie. Za choćby jedną chwilę spędzoną z
tobą. By znów poczuć twój dotyk na skórze, zapach twoich perfum, które nigdy mi
się szczególnie nie podobały…
Uśmiechnęłam się w duchu.
To fakt, nie podobały
mi się, ale zawsze przypominały mi ciebie, były niepowtarzalne, wyjątkowe, tak
jak ty… By posłuchać jak śpiewasz. Każdy na moim miejscu zrobiłby to samo. Ale
ja nie jestem, jak wszyscy, niestety… Wiem, że nikt inny, tak jak ja nie
cierpiał by z takich błahych powodów… I nikt inny by tak nie tęsknił, za tobą,
za Leonem, za dawnym życiem.
Czytałam niedawno książkę, o kimś takim
jak ja. Dziewczynie tak nienormalnej i niezrozumiałej, jak ja. Może dlatego tak
mi się spodobała… A najbardziej zaintrygował mnie fragment, w którym pisała
notatkę w pamiętniku:
„Miłość
jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się
całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej.
I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już
jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować.
Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz
o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się
do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz
o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty.
Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo
co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną
i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo
im brak. A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć
miłość.”
Tylko
czy to prawda? Czy to ma sens?
Mamusiu, wiem, że w tej chwili mnie
widzisz i pewnie się martwisz, ale nie zaprzątaj sobie głowy i serca moimi
problemami. Nie rób tego ani dla mnie, ani dla siebie, ani dla nikogo. Nie chcę
byś cierpiała, bo tak bardzo cię kocham. Wystarczy mi, że ranię tych, którzy
mnie otaczają tu na ziemi.
Mam
do ciebie jedną prośbę, tyle dla mnie zrobiłaś, a ja jeszcze o coś proszę… Ale
proszę – żebyś wybaczyła mi, jeśli kiedykolwiek
przez moje zachowanie zostawiłam ranę na twoim sercu. Teraz już wiem jak
bardzo to boli…
I
chcę, bo wiem, że czuwasz nade mną jako mój anioł stróż, daj mi jakiś znak,
doradź co robić. Będę czekać, wierzę, że ty już wiesz, jak mam postąpić. Yo
creo. I credo. I believe.
Te qui ero,
Twoja kochająca córka – Violetta
Skończyłam list – list do mamy. Najważniejszej osoby pod
słońcem – jedynej, której mogłam wszystko powiedzieć i miałam pewność, że mnie
nie oceni.
Usiadłam na łóżku. Podniosłam głowę i spojrzałam na sufit.
Zobaczyłam malowidło – dziewczyna siedząca przy biurku z pamiętnikiem, tak
wyobrażała mnie sobie mama. To był jej pomysł. Położyłam głowę na poduszce,
nadal przyglądając się dziełu.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Violu, to ja Angie. – podeszłam do drzwi i uściskałam
ciocię.
- Cześć, Angie.
- Co się stało, kochana? Dlaczego dzwoniłaś? Zaraz… Czy ty
płakałaś?
- Tak, ale nie martw się, to nic takiego… - odpowiedziałam
spokojnie. Wskazałam ręką na kartkę, którą zostawiłam na stole.
Angie przeczytała list, w jej oku również zakręciła się łza.
Podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.
- Wiem, że nigdy nie będę dla ciebie jak Maria, ale będę się
starać, by poświęcać ci tyle czasu ile potrzebowałabyś ze strony mamy. Będę z
tobą zawsze i wszędzie, wtedy i kiedy będziesz tego chciała. – szepnęła i
pocałowała mnie w czoło.
- Nie wątpię w to. Te creo. – odpowiedziałam cicho, tytułem
mojej ukochanej piosenki, której tekst znalazłam w pamiętniku mamy.
Opowiedziałam Angie o wszystkim, co się dzisiaj stało.
Zaczynając od rana, gdy Leon mnie nie poznał, poprzez naszą rozmowę w parku
oraz w moim domu, pocałunku z Tomasem, a kończąc na tym, że Tom zaprosił mnie
na randkę i się zgodziłam. Dziwne… minął jeden dzień, a ja czuję jakby co
najmniej miesiąc. I właśnie tyle trwa taki rozwój wydarzeń w życiu normalnej
osoby. Ale nie w moim… ja potrzebuję dwunastu godzin.
- Czy ty kochasz Leona?
- To nie jest miłość. To szaleństwo.
- Posłuchaj Violu, prawdziwa miłość nigdy nie umiera,
ponieważ jest nieskończona… Myślisz, że właśnie tak jest między tobą, a Leonem?
- Jestem pewna… Ale to nie ma żadnego znaczenia. On jest z
Brendą. Ktoś kiedyś powiedział „Jeżeli kogoś kochasz, to daj mu wolność, daj
odejść…”
- „A jeśli cię naprawdę kocha, powróci.” – dokończyła. –
Chociaż, jeśli jest tak jak mówisz…
- Jest Angie. Czuję się z tym potwornie, ale nie mogę nic
zrobić. Bo już za późno. Teraz… chcę być z Tomasem i będę z nim szczęśliwa.
Kocha mnie.
- A ty jego?
Niepewnie kiwnęłam głową. Tomas jest słodki i opiekuńczy, a
Leon to drań. Spojrzałam na Angie. Wydawało mi się, że ma mi coś do powiedzenia.
- Angie?
- Tak Violu?
- Czy ty chcesz mi o czymś powiedzieć? – zapytałam wprost.
- Tak… - dotknęłam swojego brzucha. – Byłam dzisiaj u
ginekologa. Okazało się, że jestem w połowie piątego miesiąca ciąży.
- To wspaniale! Ale… nie zorientowałaś się wcześniej?
- To nie tak. Domyślałam się, ale nie byłam pewna. Dopiero
teraz mam stuprocentową pewność. – odpowiedziała z uśmiechem. – A to znaczy, że
będziesz miała…
- Siostrę lub brata ciotecznego! – dokończyłam. – Tak bardzo
się cieszę. – uśmiechnęłam się szeroko.
- Ale wróćmy do ciebie. Co założysz jutro?
- Jutro? – nie byłam pewna, o co jej chodzi. Czyżbym
zapomniała o jej urodzinach?
- Jutro, na randkę z Tomasem. – zachichotała.
Rozmawiałyśmy z Angie pół nocy. Śmiałyśmy się, żartowałyśmy,
a nawet prawie płakałyśmy. Spędziłyśmy czas nie jak ciocia i siostrzenica, ale
bardziej jak siostry. Jak dwie najbliższe sobie osoby, które znają się na
wylot…
Pierwsza część dziewiątego
rozdziału gotowa:) I koniec remontu!:D
W kolejnej części przygotowania
do imprezy czas zacząć + randka Tomasa i Violetty. Zobaczycie, co z tego
wyniknie:D
Dziękuję Aliśce M za
nominację do VBA oraz Caroline Verdas za nominację do LBA.
Już mówiłam coś na ten temat,
ale i tak BARDZO wam dziękuję. Obie części rozdziału dedykuję wam.
W ankiecie wygrała odpowiedź
listy, ale to nie dlatego w tej części pojawił się list (był zaplanowany). Ankieta była mi potrzebna w
innej sprawie, niedługo dowiecie się szczegółów.
Na blogu pojawiła się nowa
ankieta, wasze głosy znacząco wpłyną na moją decyzję, dotyczącą dziecka Angie i
Pabla. Jestem bardzo ciekawa, jak zagłosujecie.
Druga część nie pojawi się
jutro, a to dlatego, że mam prośbę. Chcę, żebyście wybrali strój w jaki
Violetta ubierze się na randkę. W komentarzach, na gg, na asku i w mailu
możecie przesyłać pomysły oraz zdjęcia. Wybiorę najlepszy zestaw:)
No to tyle, do zobaczenia w
kolejnym rozdziale!
:*
Nominiwałam Cie, bo piszesz niezwyle. Na Twojego bloga dostałam sie przez opowiadanie Alex i jestem jej wdzieczna, że napisała o tej powieści. Besos ♥
OdpowiedzUsuńBoskki <3
OdpowiedzUsuńPierwsza :)
Czekam na Next
A to mój strój http://www.polyvore.com/randka/set?id=74984149
Świetny pomysł z tym konkursem. :D
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Pozdrawiam! :*
Super. Mam pomysł: Niech leon zobaczy Violettę np.: w Parku niech jej powie że kocha tylko ją, a ona będzie chciała odejść, a Leon niech złapie ja za ręke i ja pocałuję ona zrozumie że wciąż coś do niego [Leona] czuję. I będą razem. A na drugi dzień Viola zerwie z Tomasem.
OdpowiedzUsuńPS. Kiedy następny?
PS2. Skorzystasz z Mojego pomysłu?
Następny jak wybiorę strój:)
UsuńPrzykro mi nie skorzystam z twojego pomysłu, bo mam już swój i na razie nie rozłączę Toletty. Nie miejcie mi tego za złe, ale chcę zrobić coś wielkiego:D
Jeśli już jesteśmy przy pomysłach - PISZCIE!
Obiecuję, że jeśli mi się spodobają, to wykorzystam je w rozdziale. Nie mówię, że ten mi się nie podoba, ale po prostu już coś zaplanowałam:)
:*
Cudny rozdział, jak każdy zresztą. Kocham twoje opowiadania i czekam na 2 część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Bardzo mi się podobało.
OdpowiedzUsuńNajlepsze jest to, że nie chcesz na razie rozłączać Tomasa i Violetty. To bardzo oryginalne. :) xD
Więc czekam z niecierpliwością na następną część tego rozdziału.
A tak w ogóle, to miałam łzy w oczach na tym fragmencie z listem. <3
To było piękne *_*
Buziaki,
M. ;*
Miałas super pomysł a zwłaszcza oryginalny z Tomattelą,bo wszędzie aktualnie est Leonetta. Nie mogę się doczekać kiedy napiszesz następny rozdział. Masz fantastyczne pomysły, a już zwłaszcza z tym listem .
OdpowiedzUsuńAno i zapraszam też czasem do mnie http://martina-codzien.blogspot.com/
Wydawało mi się, że już pisałam... no ale nic ;)
OdpowiedzUsuńSuper super rozdział! :D
http://www.polyvore.com/prom_white_turquoise/set?id=81272281 - masz ten ale możesz zobaczyć także inne moje stroje :)
Zakochałam się w tym blogu !!
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaczęłam czytać tę przepiękną historię i muszę ci powiedzieć, że ty piszesz zupełnie inaczej niż inne dziewczyny <3
Przy jednym rozdziale prawie się rozpłakałam ... :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;P
Pozdrawiam :D
PS To ja ... Karola <33
Dzięki <33333333333333333
UsuńA kiedy kolejny rozdział ?? <33
UsuńKarola