ROZDZIAŁ ÓSMY
Resto
Camila
Patrzyłam w jego oczy, jak zahipnotyzowana. Gdy pocałował
moją dłoń… oniemiałam. To było takie słodkie, nigdy wcześniej nie spotkałam się
z takim zachowaniem chłopaka. Od razu mi się spodobał. Miałam nadzieję, że ja
mu też. „Może coś z tego będzie” – pomyślałam.
- Jestem Diego, miło was poznać. – uśmiechnął się uroczo. Może mi się tylko wydawało, ale jego wzrok cały czas był skierowany na mnie. Zarumieniłam się, jak zawsze, gdy się denerwuję lub jestem kimś zauroczona. Fran spojrzała na mnie przenikliwie. Wiedziałam, że się domyśliła, dobrze mnie zna.
- Yyy…To jest Fran, Maxi i Nata… - ledwo wypowiedziałam to
zdanie. „Jaki on jest przystojny…”
- Ciebie też miło poznać Diego. – powiedziała Fran. –
Rzeczywiście, spodziewaliśmy się, że przyjedziesz później, ale ta niespodzianka
należy do przyjemnych.
- Słyszę u ciebie włoski akcent. Vieni dall'Italia? –
zapytał przyjaciółkę. Dzięki temu, że spędzam z nią tyle czasu, ostatnie zdanie
zrozumiałam bez problemu. Diego miał taki melodyjny głos… Gdy wypowiadał choćby
najkrótsze słowo, jedną głoskę, czułam motyle w brzuchu.
- Sì. Avete indovinato. – Fran odpowiedziała i obdarzyła go
serdecznym uśmiechem. Odpowiedział jej tym samym. „Tak uroczo się uśmiecha”.
Nie mogłam się na niczym skupić, każdą chwilę poświęcałam na
myślenie o nim.
- Cami? Słuchasz nas? – zapytał Maxi. Zrobiło mi się głupio,
bo nie miałam zielonego pojęcia, o czym rozmawiali.
- Nie… przepraszam, zamyśliłam się.
- Nic się nie stało. Taka piękna dziewczyna jak ty, na pewno
ma mnóstwo spraw na głowie. – mruknął Diego, a moje policzki kolejny raz
spłonęły rumieńcem.
-Diego opowiadał nam o Wenecji. – wytłumaczyła Nata.
- Wenecja… To pewnie wspaniałe uczucie budzić się codziennie
w tak pięknym mieście. Zawsze chciałam je odwiedzić. – postanowiłam rozwinąć
temat i „zabłysnąć” w oczach chłopaka.
- Nigdy nie mówi... – zaczęła Fran, ale uciszyłam
przyjaciółkę, lekko szturchając jej ramię.
- Kiedyś też mi się wydawało, że jest najcudowniejszym
miejscem na ziemi, ale gdy przyjechałem do Buenos Aires, zrozumiałem, że
Wenecja to miasto, jak każde inne. – odpowiedział spokojnie. – Chociaż, też ma
pewien niepowtarzalny urok... – dodał.
Każde słowo wypowiadał z takim przejęciem w głosie.
Diego
Gdy wysiadłem z samolotu, już w Buenos Aires, nie miałem
pojęcia, co będzie. „Czy mnie zaakceptują?”, „Czy znajdę przyjaciół?”, „Czy dam
sobie radę?”- te pytania nieustannie krążyły w mojej głowie. Dostałem na kartce
dokładny adres studio oraz kilku miejsc, gdzie często spędzają czas jego
uczniowie oraz nauczyciele. Postanowiłem udać się prosto do „Resto Bandu”.
Pomyślałem, że spotkam tam kogoś, kto mi pomoże i dokładniej wytłumaczy, co mam
robić. Nie pomyliłem się.
- Może kiedyś razem się tam wybierzemy. – uśmiechnęła się
Camila. – To znaczy, my wszyscy.- dodała szybko. Była urocza. Od razu mi się
spodobała, czułem, że znajdziemy wspólny język.
- Czemu nie?
- Opowiedz nam jeszcze coś o sobie. – poprosił Maxi.
Nie lubię się rozgadywać, a zwłaszcza na swój temat, ale
chciałem się z nimi zaprzyjaźnić i nie wyjść na tajemniczego samotnika.
- Co tu dużo mówić. Urodziłem się w Hiszpanii, w Barcelonie,
ale kilka tygodni później, wraz z rodzicami, przeprowadziliśmy się do Włoch. Trzy
lata później urodziła się moja siostra – Elena. Mieszkaliśmy w małym,
jednorodzinnym domu. Do szkoły musiałem dopływać… - uśmiechnąłem się. – Kiedy
byłem mały, „dojazd” do szkoły, to była wspaniała przygoda. Od zawsze kochałem
muzykę. Umiem grać na wielu instrumentach, ale największy pociąg czuję do
dźwięków gitary. Zacząłem chodzić na lekcje śpiewu i okazało się, że coś tam mi
nawet wychodzi. I tak od jednego do kolejnego nauczyciela i… jestem tutaj z
wami.
- Una vita interessante. – zachichotała Fran.
- Sì. Molto. – Diego odpowiedział jej tym samym.
- Moglibyście mówić zrozumiałym dla wszystkich językiem? –
oburzył się Maxi.
- To nie tak, Maxi. Po prostu za mało czasu spędzasz z Fran.
– Cami wykrzywiła usta w uśmiechu.
Maxi spojrzał na nią prosząco.
- Ach… No dobrze, Fran powiedziała, że życie Diego jest
ciekawe, a on odpowiedział że tak, bardzo. – westchnęła. – Mógłbyś się wreszcie
nauczyć, trzy lata włoskiego i tylko tyle?
Zauważyłem, że Maxi przeszył ją spojrzeniem. Ona w
odpowiedzi podeszła do niego i pocałowała go w policzek. Uśmiechnął się. „Czy to
możliwe, że oni są parą?” – pomyślałem.
- Wy… jesteście razem? – jak to ja, najpierw mówię, potem
myślę. Trudno, zapytałem.
- Nie! – Cami kategorycznie zaprzeczyła.
Fran
Nie wiem dlaczego, ale rozbawiło mnie pytanie, które Diego
zadał Maxiemu i Camili. W jednej chwili oboje zrobili się czerwoni jak buraki. Przyjaciółka
od razu zaczęła się tłumaczyć, zależało jej na relacji z Diego. Maxi się nie
odezwał…
- Maxi, co ty powiesz? – zapytałam.
Zauważyłam, że Nata spojrzała na niego smutno i spuściła głowę.
- Nie. To znaczy… między nami nic nie ma. Jesteśmy tylko
przyjaciółmi, najlepszymi, ale wyłącznie przyjaciółmi.
- Na pewno? – upewniał się Diego. – Przepraszam za pytanie.
Pewnie masz już dziewczynę…
- Nie mam. – odpowiedział Maxi. – Ale bardzo chciałbym mieć.
– dodał patrząc na Natalię.
Ta jednak nie podniosła głowy, wydała się jeszcze bardziej
smutna.
- Naty? Co się stało? – zapytałam przyjaciółkę.
Nie odpowiedziała mi, tylko wybiegła z restauracji. Nie
zdziwiłam się, gdy Maxi pobiegł za nią.
Na dworze
Maxi
Nie rozumiałem, dlaczego Nata uciekła. Przecież to o nią
chodziło. To o niej myślałem każdego ranka i każdego wieczoru, w każdej chwili
swojego życia.
- Naty! Naty, poczekaj! – zatrzymała się. Złapałem ją za
ramiona. – Dlaczego wybiegłaś? Co się stało?
- Nie zrozumiesz mnie… - dziewczyna prawie płakała.
- Przynajmniej spróbuję. Powiedz. – otarłem łzy z jej
policzków.
- Widzisz, Maxi, kiedy siedzieliśmy w tej sali i graliśmy…
Poczułam coś szczególnego. Miałam nadzieję…
- Ja też to poczułem. Czuję to od dawna. Podobasz mi się
Naty. Nie mówiłem ci tego wcześniej, bo bałem się, że to zniszczy naszą
przyjaźń. Ale nie potrafię już tego ukrywać, bo eksploduję. Kiedy cię widzę,
mam ochotę latać. Nie mogę przestać o tobie myśleć.
- Naprawdę? – zapytała niepewnie. – Wydawało mi się, że…
mówisz o kimś innym, Fran lub Cami, ale nie o mnie.
- Jak mogłaś tak pomyśleć? Kiedy nasze dłonie zetknęły się
na klawiaturze fortepianu, po moim ciele przeszedł dreszcz. Ta chwila była…
- Magiczna! – powiedzieliśmy w tym samym momencie.
- Jesteś tego pewny?
- Chodź, pokażę ci, co czuję. – pociągnąłem Naty za rękę. Wróciliśmy
do baru i weszliśmy na scenę.
- Es por lo
momentos que parezco invisible, y solo yo entiendo lo que me hiciste, mirame bien,
dime quien es el mejor… - stanąłem obok keyboardu i zacząłem grać.
Wszyscy patrzyli uśmiechnięci w naszą stronę.
- Hablemos
de una vez, yo te veo pero tu no ves, en esta historia todo esta al reves, no
me importa esta vez, Voy por Ti, Voy… - zaśpiewaliśmy razem, patrząc sobie
głęboko w oczy.
Gdy skończyliśmy w barze rozległy się głośne brawa. Spojrzałem
na Naty, dawno nie widziałem jej aż tak szczęśliwej i pewnej tego, co robi.
Podszedłem do niej i pocałowałem ją. Bałem się jej reakcji, ale w tamtym
momencie spełniałem swoje największe marzenie. Ku mojemu zadowoleniu
odwzajemniła pocałunek. Po kilku chwilach oderwaliśmy się od siebie.
Goście Resto bili brawo jeszcze głośniej, ale nie zwracałem
na nich uwagi. Liczyła się tylko Naty.
- Wierzysz mi? – zapytałem. Kiwnęła głową.
- Od początku ci wierzyłam. – uśmiechnęła się.
Dom Angie i Pabla
Angie
Czekałam w domu na powrót Pabla. Miałam mu coś ważnego do
powiedzenia. Bardzo się denerwowałam. Nie wiedziałam jak zareaguje. Z
zamyślenia wyrwał mnie dźwięk klucza. Usiadłam na fotelu w salonie.
- Angie? Kochanie, gdzie jesteś? – usłyszałam. Przełknęłam
ślinę.
- Tutaj, w salonie…
Po chwili Pablo zjawił się w pokoju. Zorientował się, że coś
jest nie tak.
- Czy coś się stało? – zapytał przejęty.
- Tak…
Spojrzał na mnie wystraszony.
- Nie denerwuj się. Wysłuchaj mnie. Pamiętasz, miałam dziś
umówioną wizytę u lekarza.
- Pamiętam i…
- Proszę cię, daj mi dokończyć. Bo widzisz… weszłam do
gabinetu, lekarz mnie zbadał i… kazał się udać do apteki, po test ciążowy.
- Tttest ciążowy? – nie miał pojęcia, co mi odpowiedzieć.
- Tak Pablo, dobrze usłyszałeś. Zrobiłam ten test i… -
dotknęłam swojego brzucha. Spojrzał na mnie pytająco. Kiwnęłam głową i
uśmiechnęłam się delikatnie.
- To znaczy, że będę ojcem? – nadal nie dowierzał.
- Tak. – jedyna odpowiedź, na którą było mnie stać.
- Angie, to wspaniale! – podniósł mnie i zakręcił.
- Cieszysz się?
- Oczywiście, że tak! Marzyłem o takiej chwili!
Zbliżył twarz do mojego brzucha, pocałował go i uśmiechnął
się szeroko.
- Będziemy mieli wspaniałego synka.
- Hej, skąd ta pewność? – zachichotałam.
- Przeczucie. – mruknął. – A zresztą, to nieważne. I tak, i
tak, będziemy najszczęśliwszą rodziną pod słońcem.
Uśmiechnęłam się. Ulżyło mi, gdy Pablo wypowiedział to
zdanie. Jednak moje szczęście nie trwało długo. Przerwała je ciągle powracająca
myśl – Violetta. Bardzo martwiłam się o siostrzenicę. Przeprosiłam Pabla i
wyjęłam telefon z torebki. Usłyszałam dźwięk dzwonka. Spojrzałam na ekran. „O
wilku mowa” – pomyślałam.
- Halo? Violetta?
- Angie, możesz do mnie przyjść?
- Coś się stało? – zdenerwowałam się.
- Przyjedziesz do mnie? – słyszałam w jej głosie przejęcie.
- Tak.. – odpowiedziałam. Violetta rozłączyła się.
Oto ósmy rozdział!
Tajemniczy chłopak to Diego. Jednak jest on podobny do tego z serialu jedynie
imieniem oraz wyglądem, nie charakterem i zachowaniem. Bohaterowie wcześniej go
nie znali i nie ma związku z żadnym z nich… na razie:D W tym rozdziale również
Angie i Pablo, za to brak Violetty. Obiecuję, że w kolejnym wam to wynagrodzę.
Pewnie
zauważyliście, że zmienił się wygląd bloga, bo cóż… nie wszystko poszło po
mojej myśli. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie zmieni się, na taki, jaki
powinien.
Kolejna sprawa, na
blogu pojawiła się ankieta, jak na razie więcej głosów jest za odpowiedzią
„listy”. Wasza opinia jest mi bardzo potrzebna, wkrótce dowiecie się, do
czego:)
I ostatnia sprawa,
bardzo dziękuję Xenii Verdas oraz Natsuyu za nominacje do Liebster Blog Awards
oraz Tini Cande Castillo za nominację do Versatile Blogger Awards, one naprawdę
wiele dla mnie znaczą i ucieszyłam się, gdy zobaczyłam je w komentarzach, ale
od razu uprzedzam – ja nie bawię się w takie rzeczy. Poza tym nie potrafiłabym
wybrać kilku spośród tylu wspaniałych blogów. Przepraszam.
Rozdział dedykuję
Xenii, Natsuyu oraz Tini.
To chyba tyle:)
Do zobaczenia w
kolejnym rozdziale! (remont dobiega końca, więc rozdziały będą pojawiać się
coraz częściej)
:*
Niecierpliwie czekałam na ten rozdział, ale było warto ;) Już nie mogę się doczekać kolejnego:*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Naprawdę?Dzięki:*
UsuńRozdział jutro lub pojutrze, bo został jeszcze jeden pokój do przemeblowania:)
Świetny<3
OdpowiedzUsuńFajnie że Diego jest taki.. taki.. Normalny:)
Bo go kocham :D xd
Czekam na kolejny:*
Weruu
Fajny! Kiedy będzie Leonetta? I kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńWątek Diego już zaczyna mi się podobać - nieśmiały, małomówny - cuudo! A jak jeszcze z Camilą będzie to oszaleję! Ze szczęścia ma się rozumieć!
Naxi jak zawsze cudowne <3 Baaardzo spoodbały mi się ich wyznania.
Coś pięknego :)
A więc czekam na następny rozdział!
Pozdrawiam,
Carmen E.
NAXI <3 *0* .....................................................................................................................................................................................................................................
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, zawiesiłam się xDD
Tak, czy siak, jak zawsze wspaniale ^^
I dziękuję za dedykację ^^
Pozdrawiam i życzę weny C;
Zostałaś nominowana do Versalite Blogger Award. Więcej informacji u mnie na blogu ;) fotki-violetta.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJEJKU..
OdpowiedzUsuńNie komentowałam ostatnio, przepraszam! :(
Jakoś głowy i czasu do tego nie miałam.
Ale teraz się zrewanżuje długim komentarzem. :D
Podoba mi się, że Diego w twoim opowiadaniu jest taki, jaki jest. xD
No i jest Naxi, a ja kocham ten parring. <3
Co do Angie i Pablo - zdecydowanie wolę ich od Germangie, więc cieszę się, że ich połączyłaś w tym opowiadaniu.
Co jeszcze mogę napisać...
Masz przewspaniałego bloga, pięknie piszesz i masz talent, pamiętaj o tym. :*
A co do poprzedniego rozdziału: powiem tyle, że rzadko spotykam się z Tomasnettą, czy jak to się tam nazywa, ale tutaj to jest i bardzo mi się podoba, mimo, że jestem za Leonettą.
Obiecałaś, że będzie Leonetta, więc zniosę Tomasa i Vilu, szczególnie, że u ciebie są słodcy. :D
Życzę ci dużo, dużo weny, choć to chyba nie jest ci potrzebne, bo masz wspaniałe pomysły. ;)
Buziaki,
M. ;*
Awwww... !
OdpowiedzUsuńJaram się, normalnie. *-*
Naxi <3
Maxi jest taki romantyczny, boski po prostu. <3
Dlaczego jest tak, że ja kocham Tomasa i Diego w waszych opowiadaniach? xd No sorry. :D
Ok.
Dedykacja dla mnie to zaszczyt.
Nominacja należała ci się, jak najbardziej. <3
Kocham twojego bloga. : *
Xenia <3
Zostałaś nominowana przeze mnie do LBA. :) violettayleon3.blogspot.com
OdpowiedzUsuńhttp://violettayleon3.blogspot.com/2013/08/liebster-blog-awards_9.html
Wiesz, że się popłakałam? Bo opowiadanie było wzruszające.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam. Dziękuję:*
UsuńGenialny rozdział. Dlaczego ja płaczę?
OdpowiedzUsuńTo takie wzruszające...
Seriooo?Diego? Mógł to być Fede !
OdpowiedzUsuń