ROZDZIAŁ SIÓDMY
Dom Violetty
Violetta
Nie wiem, dlaczego, ale zaniepokoiłam się, gdy Tomas
powiedział, że chce zacząć swój nowy rozdział od czegoś szczególnego. Czy to
możliwe, że miał na myśli nas?
- Violetta, coś się stało? – zapytał niepewnie.
- Nie, po prostu… zastanawiam się, co jest tak ważną rzeczą,
którą chciałeś zrobić?
Nie usłyszałam odpowiedzi. Zamiast tego wyjął z kieszeni
małe pudełko i mi je wręczył. Lekko podniosłam wieczko. W środku była srebrna
broszka w kształcie róży.
- Tomas, nie mogę tego przyjąć. Ta broszka na pewno była
droga.
- Proszę, weź. Ona jest bardzo droga, dla mnie. Należała do
mojej babci. Gdy byłem mały, spędzałem z nią każdą wolną chwilę. To jedyna
pamiątka, która mi po niej została. Chcę, żebyś ją zatrzymała.
- W takim razie tym bardziej nie powinnam.
- Załóż ją chociaż na chwilę.
Wyjęłam broszkę z pudełka i przypięłam ją do sukienki.
Zamknęłam oczy i podeszłam do lustra. Powoli uniosłam powieki. Idealnie
pasowała. Przypomniało mi się, jak się czułam, gdy przeglądałam sukienki, buty
i inne pamiątki po mamie. Ona uwielbiała takie rzeczy.
- Jest piękna… - powiedziałam, ale wiedziałam, że nie mogę
się przywiązywać do prezentu.
- I pięknie na tobie wygląda. – uśmiechnął się.
- Nie, Tomas. – odpięłam broszkę i wzięłam do ręki
pudełeczko. Zauważyłam, że jest tam ukryta jakaś kartka. Wyjęłam ją i
przeczytałam to, co było na niej napisane. Westchnęłam.
- To dlatego chciałeś, żebym ją założyła! – zawołałam w
stronę przyjaciela.
Podeszłam do niego i posłałam mu szeroki uśmiech.
- Zgadłaś. I jaka jest twoja odpowiedź? - spojrzał na mnie
przenikliwie.
Pocałowałam go w policzek.
- Czyli zgadzasz się, pójść ze mną na randkę? – zapytał z
nadzieją.
- A jak myślisz? – zachichotałam słodko.
- Tak?
Kiwnęłam głową. Tomas przytulił mnie mocno, podniósł i
zakręcił się kilka razy.
- Puszczaj mnie wariacie! – krzyknęłam i wybuchłam
niekontrolowanym śmiechem.
Ostrożnie postawił mnie na podłodze, a ja nadal się śmiałam.
- To chciałeś zrobić?- zapytałam.
- Nie do końca. – uśmiechnął się tajemniczo…
Po chwili, nie mam pojęcia jakim cudem, znów znalazłam się w
jego ramionach. Popatrzył na mnie pytająco, a ja mrugnęłam porozumiewawczo. Zamknął
oczy. Lekko musnął moje czoło i nos. Wreszcie natrafił swoimi wargami na moje i
złączył nasze usta w pocałunku. „O to mu chodziło” – przemknęło mi przez myśl.
Nie opierałam mu się, nie miałam powodu, by to robić. Nie myślałam już o
Leonie. On jest szczęśliwy z Brendą, więc dlaczego ja nie miałabym być z Tomasem,
kimś kto mnie rozumie i zawsze jest przy mnie, gdy tego potrzebuję.
Wpiłam się w jego wargi jeszcze mocniej. Nigdy wcześniej nie
pomyślałabym, że pocałuję Toma w taki sposób. W sposób jaki całowałam wcześniej
tylko Leona. Nie, to było zupełnie coś innego. Inne uczucia, inne emocje. Całując
Tomasa nie czułam takich motylków w brzuchu, które pojawiały się ledwie po
spojrzeniu w oczy Leona. Dziwnie się poczułam. Całowałam Tomasa a myślami byłam
przy Leonie. „Nie, to koniec” – przemknęło mi przez myśl. Koniec rozdziału
Violetta i Leon.
Oderwaliśmy się od siebie.
- Wiesz, co? – szepnęłam. – Ja też zawsze chciałam to
zrobić. – uśmiechnęłam się serdecznie.
W Resto
Fran
Bardzo szybko znaleźliśmy się w Resto. Każdy z nas był
podekscytowany i to z powodu mojego pomysłu. Niby chodzi o imprezę, ale to
jednak mój pomysł.
- Poczekajcie, poszukam Luci. – powiedziałam.
Poszłam do kuchni, na zaplecze i wyszłam tylnym wyjściem na
plac, ale nigdzie go nie było. Dziwne, Luca nigdy nie zostawiał kelnerów samych
w barze, był na to uczulony. Wróciłam do przyjaciół.
- Nie mogę go nigdzie znaleźć. – poskarżyłam się. – A co
jeśli coś mu się stało? Nigdy tak nie znikał…
- Nie denerwuj się, Fran… - zaczął Maxi, ale nie dałam mu
skończyć.
- Jak mam się nie denerwować, przecież to mój brat! – moje
emocje brały górę nad rozsądkiem. Wyobrażałam sobie najgorsze.
- Cii… Uspokój się! On jest tam, patrz. – Cami zachichotała
cicho. Spojrzałam w miejsce, które wskazywała przyjaciółka.
Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. To ja się tu
zamartwiam, denerwuję, gdzie jest i czy nic się nie stało, a on tam…
- Co on tam robi?! – byłam jeszcze bardziej zła niż kilka
chwil temu.
- Fran, Luca jest dorosły. – pocieszała mnie Nata.
Niestety nie mogłam spokojnie patrzeć, jak mój brat całuje
się z jakąś dziewczyną, a następnie prowadzi ją za rękę w stronę baru.
- Kto to jest? Znacie ją? – zapytałam niepewnie.
Nikt nie miał pojęcia kto to. No to Luca będzie mi się
musiał porządnie wytłumaczyć.
Ułożyłam sobie w głowie, co dokładnie mu powiem, kiedy już
wejdzie. Z drugiej strony nie chciałam niszczyć jego relacji z dziewczyną jakąś
bezmyślną awanturą. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Luca
zauważył nas i pomachał entuzjastycznie. „Jest szczęśliwy” – pomyślałam.
- Fran, zastanów się co mu powiesz. Chyba nie chcesz żeby
ona go zostawiła. Zobacz, dobrze im razem. – powiedziała Natalia.
- A poza tym, jest w takim dobrym humorze, że szybciej
zgodzi się na urządzenie dyskoteki i nie będzie stawiał warunków. – dodała
Cami.
Oni wszyscy mieli rację. Popatrzyłam na dziewczynę. Przez tą
całą złość, nie zwróciłam uwagi, że jest naprawdę ładna. Włosy koloru czekoladowego,
oczy w kolorze piwa i urzekający, serdeczny uśmiech.
Luca wziął dziewczynę za rękę i pociągnął ją w naszą stronę.
Z jego twarzy nie schodził uśmiech, a gdy patrzył na nią miał iskierki w
oczach.
- Cześć, siostrzyczko. – zaczął niepewnie. Powiedział do
mnie „siostrzyczko”, a to znaczy, że bał się mojej reakcji. – Cześć, wszystkim!
– dodał.
- Witajcie. – powiedziała nieznajoma.
- Luca? – zapytałam neutralnym tonem. – Przedstawisz nam
przyjaciółkę?
- To jest Carmen. Poznałem ją niedawno na spacerze. Bardzo
dobrze nam się rozmawia i mamy wiele wspólnych zainteresowań. Przepraszam, że
nie powiedziałem ci nic wcześniej, ale tak jakoś wyszło. Nie gniewaj się.
- Nie gniewam się, nie mam za co. Miło cię poznać, Carmen.
Jestem Franceska. – wyciągnęłam dłoń w jej stronę. Uścisnęła ją z uśmiechem.
- Wiem, brat bardzo dużo o tobie opowiadał. – odpowiedziała,
uśmiechnęłam się w duchu. Wbrew moim wcześniejszym obawom, wywarła na mnie
bardzo pozytywne wrażenie.
Następnie Carmen przywitała się po kolei z każdym z nas.
- A to jest Maxi, Camila i Natalia. – przedstawiłam
przyjaciół.
- Powiedz, Carmen… - zaczął Maxi. – Jeśli macie z Lucą tyle
wspólnego, to na pewno lubisz śpiewać, prawda? – zorientowałam się, o co mu
chodzi. – Zaśpiewaj coś.
- Nie, ja nie śpiew….
- Oczywiście, ma głos jak anioł. – Luca odpowiedział za
swoją dziewczynę.
Carmen popatrzyła na niego z lekkim wyrzutem, ale po chwili
uśmiechnęła się zalotnie.
- Zaśpiewam, jeśli ty… - wskazała palcem na Lucę. –
zaśpiewasz ze mną.
Luca – jak to mój brat, zgodził się bez narzekania.
Pociągnął Carmen w stronę sceny. Zauważyłam, że uważa na każdy krok. Maxi
włączył płytę.
- Puede ser una ilusión, o tal vez tu corazón te hable, a cada instante. – kiedy Luca wyśpiewał te słowa do Carmen, widziałam jak bardzo mu na niej zależy. Jego oczy były przepełnione szczęściem i miłością.
- Nada pasa
porque sí, me da miedo hablar de mí lo sabes, a cada instante. – Carmen
odpowiedziała mu dokładnie w ten sam sposób.
- Są dla siebie stworzeni. – szepnęła Camila. Pokiwałam
głową, byłam tego pewna.
Kiedy skończyli śpiewać „Tienes Todo”, zadowolony Luca
podniósł Carmen i przybiegł do nas, nadal trzymając ją na rękach.
Nigdy nie widziałam, żeby mój brat był aż tak zakochany.
„Kiedy on ostatnio był zakochany” – pomyślałam. Cała złość ze mnie uleciała.
Zupełnie zapomniałam, że mieliśmy ważną sprawę do załatwienia.
- Yghm… Fran. – chrząknęła Cami.
- No tak. Luca, możemy porozmawiać? – zapytałam spokojnie.
- No pewnie, co się stało?
- Cóż, cieszę się, gdy widzę, że jesteś szczęśliwy i nie
chcę przerywać wam romantycznych chwil, ale… - czułam, że się rumienię. – Mam
do ciebie prośbę. Widzisz, Violetta właśnie wróciła do domu, a my prawie o tym
zapomnieliśmy, Braco natomiast wyjeżdża na wymianę. Postanowiliśmy, że
urządzimy dyskotekę powitalno-pożegnalną i…
- I chcemy zapytać, czy możemy przygotować przyjęcie tutaj.
– Maxi dokończył za mnie, widząc, że coraz bardziej się denerwuję.
Luca był tak nieobecny, że chyba do końca nie wiedział, na
co się godzi. Ale zgodził się, to najważniejsze. Szepnął coś do ucha Carmen i
poprosił mnie, żebym przypilnowała baru, a potem go zamknęła. A potem… wyszedł.
Zaczęliśmy się zastanawiać, jak będzie wyglądać nasza
niespodzianka. Każdy z nas miał mnóstwo pomysłów, ale żaden z nich nie pasował
do innych. Mało co, a doszłoby do kłótni. Nasz spór przerwał dźwięk
otwierających się drzwi. Wszedł przez nie wysoki, ciemnowłosy chłopak.
„Zadziwiające, że tyle osób, które przechodzą przez te drzwi, w krótkim czasie
wywraca moje życie do góry nogami”. – pomyślałam. Dokładnie tak zaczęła się
moja przyjaźń z Cami.
Chłopak wypatrzył nas i podszedł do naszego stolika.
- Cześć, nie znacie mnie, ale ja wiem, kim jesteście. –
uśmiechnął się tajemniczo.
- A ty jesteś? – zapytał Maxi.
- Przyjechałem na wymianę. Miałem przyjechać później, ale tak się złożyło no i… jestem.
Spojrzeliśmy po sobie. Wiedzieliśmy, że przyjedzie ktoś na
zastępstwo Braco, mimo wszystko widok gościa bardzo nas zdziwił. No może oprócz
Cami. Ta przyglądała mu się badawczo. Spodobał jej się, widziałam to.
Chłopak zauważył jej wzrok, podszedł do niej.
- Jaa… jestem Camila. – uśmiechnęła się słodko i wyciągnęła
rękę w geście powitania. On jednak nie uścisnął jej. Ujął dłoń Cami, nachylił
się i musnął ją lekko. Przyjaciółka była nim zafascynowana.
I oto siódmy
rozdział! Przepraszam, że tak późno, ale już tłumaczyłam, dlaczego wyniknęła
taka sytuacja.
Jak pewnie
zauważyliście, wprowadziłam nową postać, Carmen. Wygląda ona tak:
Ten rozdział
głównie z punktu widzenia Fran, wcześniej Violetty, mam nadzieję, że wam to nie
przeszkadza:)
Piszcie w
komentarzach, czy wam się podoba i czy macie pomysł, kim jest chłopak, który
przyjechał na wymianę.
A teraz uwaga,
jeśli mojego bloga czytają jakieś directionerki, to zapraszam na blog Alex
Verdas http://one-day-one-way.blogspot.com/ który po chwili nieobecności wraca z nową siłą:D
Dziękuję, za każdy
głos oddany w ankiecie. Ku mojemu zadowoleniu zdecydowanie przeważały głosy
pozytywne, to dla mnie wiele znaczy:)
Rozdział dedykuję
każdemu, kto głosował;)
Do zobaczenia w
kolejnym rozdziale!
;*
boski rozdział, czekam na kolejny i chciałabym by uczniem był oczywiście Federico(Feder) :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńCóż, nie powiem, kto jest uczniem i czy jest nim Federico, ale obiecuję, że Fede pojawi się w opowiadaniu, może teraz, może później;)
Będzie Leonetta ????
OdpowiedzUsuńSłuchajcie, tłumacze, że Leonetta będzie, nawet już wiem, jak ją połączę, ale musicie cierpliwie poczekać:)
UsuńI naprawdę takie pytania pod każdym rozdziałem, nie są potrzebne. Zrozumcie, że jak obiecałam to tak zrobię, ale chce żeby to miało jakikolwiek sens;)
Mimo wszystko dzięki za kom:*
Super rozdział ! :**
OdpowiedzUsuńHmm.. Może Diego?
Ale mammm nadzieje, że nie bo nie znoszę gościa.. ;))
Już się mogę doczekać kolejnego <33
Tomasetta :O Rzadko widzę na blogach, ale opowiadania przeboskie. Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! Kto to będzie? Hmmmm
OdpowiedzUsuńSuper jak zwykle. Kiedy następny
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle przeboski. :D
OdpowiedzUsuńTomas w twoim opowiadaniu jest słooodki <3 :D
Czekam na next i :
Nominowałam cię do LBA. Więcej informacji na moim blogu. :)
<3 :*
Xenia <3
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest inne od wszystkich, to czyni je wyjątkowym :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards na moim blogu!
OdpowiedzUsuńhttp://violetta-new-story.blogspot.com/p/liebster-blog-awards.htm
Jesteś ominowana do Versatile Blogger Award na moim blogu! Gratuluję :D Więcej na moim blogu : http://leonetta-leon-violetta.blogspot.com/ Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńTiny Cande Castillo
Dodasz dzisiaj prooooszę!:***
OdpowiedzUsuńPrzepraszam was. Rozdział dodam za sekundę:)
UsuńFantastic
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://martinayjorge.blogspot.com/