ROZDZIAŁ SZÓSTY
Dom Violetty
Violetta
Dopiero po sekundzie zorientowałam się, co zrobiłam. Nerwowo
spojrzałam na telefon, by potwierdzić swoje przeczucia. Miałam rację. Ostatnią
osobą, do której dzwoniłam był… Leon. Dlaczego nie poznałam jego głosu? Jak
mogłam się tak pomylić? Chciałam przecież zobaczyć się z Tomasem. Myślałam
tylko o tym, co chcę powiedzieć…
Moje serce zdecydowało za mnie. Potrzebowałam opieki,
bezpieczeństwa i życzliwego uśmiechu. Pragnęłam miłości, jak narkotyku. A może
wcale się nie pomyliłam…
Tomas
Byłem w drodze do domu Violetty. Miałem przeczucie, że nie
da sobie rady sama. Czułem, że powinienem być blisko niej. Uśmiechnąć się, tak
by nie zauważyła, jak bardzo mi przykro… Objąć ją najmocniej jak umiałem.
Przekazać jej wszystkie uczucia w jednym spojrzeniu. Postanowiłem właśnie tak
zrobić. Niestety, gdy byłem prawie przed domem dziewczyny, zadzwonił do mnie
tata. Jego głos był poważny, ale zarazem smutny. Pobiegłem do budynku firmy, w
której pracuje. Chciałem jak najszybciej załatwić sprawę i spotkać się z
Violettą.
Violetta
Odliczałam sekundy do pojawienia się Leona. Bałam się tego
spotkania. Jednocześnie nie mogłam się doczekać chwili, gdy znów spojrzę w jego
oczy. Poczuję jego dotyk… Nie! Chciałam uniknąć myślenia właśnie w ten sposób.
Chciałam, ale to nie znaczy, potrafiłam. Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w
dłoniach. Zastanawiałam się, o czym i czy wogóle będę z nim rozmawiać. Nie
minęły dwie minuty, gdy usłyszałam pukanie. Pomyślałam, że to tata. No bo kto?
Wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je. Stał za nimi Leon.
- Leon, ja nie… - zaczęłam, ale przerwał mi pocałunkiem. Nie
miałam siły się sprzeciwić. Poddałam mu się. Kierował moimi wargami jak tylko
chciał. Byłam bezbronna jak małe dziecko. Jak zawsze przy nim.
- Violetta! – usłyszałam swoje imię. „O nie, tylko nie
Tomas!” – przemknęło mi przez myśl. W mgnieniu oka oderwałam się od Leona.
- Tomas, poczekaj. – poprosiłam.
- Ale… - odpowiedział mi przyjaciel.
- Proszę, poczekaj. – Tomas zgodził się chwilę zostać. –
Leon, to wszystko nie tak wyszło. – zwróciłam się do chłopaka, którego
oczywiście nadal kochałam. – Niechcący do ciebie zadzwoniłam i… - zaczęłam.
- Chciałaś zadzwonić do niego, prawda? – wskazał na Tomasa.
Kiwnęłam głową.
- Leon, nie zrozum mnie źle. Czuję, że potrzebuję cię jak
tlenu, jak wody, jak chory lekarstwa i powiewu wiatru w gorący dzień. Nigdy nie przestanę tego czuć. Kocham cię,
niezależnie, czy jesteśmy razem, czy nie. Jednak nie mogę też zapomnieć, o tym,
co się stało. – Leon znów się zbliżył. – Nie! Tym razem nie. Uwielbiam cię
całować, ale to jest koniec. Proszę, wyjdź z mojego domu. – podeszłam do niego
i cmoknęłam go w policzek. Odsunął się ode mnie. Popatrzył na mnie smutno i
zniknął za drzwiami.
Podeszłam do Tomasa. Przeprosiłam go za zaistniałą sytuację.
Na szczęście nie zdenerwował się, tylko mocno mnie przytulił.
- Wiesz, że skoczyłbym dla ciebie w ogień. – szepnął.
„Oczywiście, że wiem.” – pomyślałam i wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.
Usiedliśmy na łóżku. Nie odzywaliśmy się do siebie ani
słowem, ale przekazywaliśmy sobie uczucia bez słów. Nie chciałam przerywać tej
chwili, ale musiałam z nim porozmawiać.
- Tomas… powiedz mi proszę, co się stało między tobą i
Ludmiłą tam, we Włoszech. – wiedziałam, że poruszyłam trudny dla niego temat.
- No dobrze. Skoro chcesz słuchać…
Tomas
Miałem przeczucie, że Violetta w najbliższym czasie zapyta o
Ludmiłę. Postanowiłem wszystko jej opowiedzieć, w końcu zawsze była dla mnie
najważniejsza i nie miałem zamiaru jej okłamywać.
- Więc, widzisz. Gdy wyjechaliśmy z Ludmiłą do Włoch, cóż…
przez kilka tygodni układało nam się świetnie. Wynajęliśmy mieszkanie,
urządziliśmy je tak, jak chcieliśmy, planowaliśmy przyszłość.
Wierzyłem, że naprawdę się zmieniła, że kocha mnie tak, jak ja myślałem, że kocham ją. Ale minął miesiąc, dwa i było coraz gorzej. Przestała być „księżniczką tatusia”, nie mieliśmy pieniędzy. Znalazłem pracę, coraz rzadziej bywałem w mieszkaniu no i… co tu dużo mówić. Pewnego dnia wracałem z pracy w dobrym nastroju, z kwiatami i rezerwacją w restauracji. Po drodze zauważyłem na rogu ulicy Ludmiłę, całowała się z jakimś chłopakiem, którego nie znam. Wyrzuciłem bukiet i poszedłem na spacer do parku. Wtedy nie chciałem w to wierzyć, ale teraz… myślę, że mogłem się tego po niej spodziewać. Wróciłem do mieszkania. Mój klucz nie pasował do zamka, a pod wycieraczką znalazłem kartkę z napisem „Żegnaj, Tommy”. Wsiadłem w pierwszy samolot no i jestem. Ot i cała historia. – dziwne, gdy opowiadałem rodzicom, dlaczego wróciłem, nie uroniłem ani jednej łzy. Gdy mówiłem do Violetty, patrząc w jej błyszczące oczy, nie wytrzymałem i rozpłakałem się.
Wierzyłem, że naprawdę się zmieniła, że kocha mnie tak, jak ja myślałem, że kocham ją. Ale minął miesiąc, dwa i było coraz gorzej. Przestała być „księżniczką tatusia”, nie mieliśmy pieniędzy. Znalazłem pracę, coraz rzadziej bywałem w mieszkaniu no i… co tu dużo mówić. Pewnego dnia wracałem z pracy w dobrym nastroju, z kwiatami i rezerwacją w restauracji. Po drodze zauważyłem na rogu ulicy Ludmiłę, całowała się z jakimś chłopakiem, którego nie znam. Wyrzuciłem bukiet i poszedłem na spacer do parku. Wtedy nie chciałem w to wierzyć, ale teraz… myślę, że mogłem się tego po niej spodziewać. Wróciłem do mieszkania. Mój klucz nie pasował do zamka, a pod wycieraczką znalazłem kartkę z napisem „Żegnaj, Tommy”. Wsiadłem w pierwszy samolot no i jestem. Ot i cała historia. – dziwne, gdy opowiadałem rodzicom, dlaczego wróciłem, nie uroniłem ani jednej łzy. Gdy mówiłem do Violetty, patrząc w jej błyszczące oczy, nie wytrzymałem i rozpłakałem się.
- Oj, Tomas… - zaczęła Viola, mimo że sama czuła się
strasznie, za wszelką cenę próbowała mnie pocieszyć. – Jeśli rzeczywiście tak
się stało, jak mówisz, to znaczy, że Ludmiła straciła ogromny skarb, jakim
byłeś ty i twoja miłość. Nie zasługiwała na ciebie.
- Wiem, Violetto, ale nie chodzi tylko o to, że ona mnie
zdradzała. Najgorsze jest to, że dopiero wtedy, gdy to się stało, zrozumiałem,
jaki błąd popełniłem myśląc, że ją kocham.
Violetta spojrzała w moje oczy i mocno mnie przytuliła.
Zrobiła to, co ja wcześniej planowałem. A może to ja potrzebowałem jej
bliskości…
- Tomas, wiesz… nie warto się przejmować starymi problemami.
Może nie jestem odpowiednią osobą, do udzielania takich rad, ale uwierz mi. Trzeba
patrzeć w przyszłość. Rok temu, gdy się żegnaliśmy, marzyliśmy o takiej właśnie
chwili. Obiecywaliśmy sobie, że nic się nie zmieni. Ale zmieniło się wszystko,
miasto, przyjaciele i my sami. Ja i ty. Wróciliśmy, ale nic już nie będzie
takie samo. Rozpoczynamy tworzyć nową historię. Każde z nas rozpoczyna kolejny
rozdział w życiu. I to jest najważniejsze. – te słowa, które płynęły z jej ust
brzmiały tak pięknie. Była przejęta, widziałem, jak bardzo zależy jej na
przesłaniu, o którym mówi.
- Ja wiem, Violu. Tak pięknie to ujęłaś. Chcę zacząć mój
rozdział od czegoś, co chciałem zrobić od dawna.
Studio Torres
Fran
Siedzieliśmy, przez kilka minut nie odzywając się do siebie.
Nagle zadzwonił czyjś telefon, jak się okazało należał on do Braco. Jego mama
prosiła, by szybko zjawił się w domu. Z jednej strony było mi bardzo przykro.
Braco to świetny kumpel i na pewno będzie mi go brakowało. Z drugiej strony,
gdy wyszedł mogłam wreszcie opowiedzieć, co wymyśliłam.
- Słuchajcie! – krzyknęłam entuzjastycznie, gdy Braco
wyszedł.
- Fran, co ty taka wesoła? Nie będziesz tęsknić za Braco? –
zapytała Cami.
- Oczywiście, że będę, dlatego… - już chciałam wytłumaczyć,
o co chodzi, ale Maxi mi przerwał.
- Ja też będę za nim tęsknić. To wspaniały przyjaciel. Kto
mi teraz będzie tłumaczyć zwyczaje niedźwiedzi i to po rosyjsku? – wszyscy
wybuchliśmy śmiechem.
- Tak, na pewno drugiego takiego nie znajdziemy. – na twarzy
Naty pojawił się życzliwy uśmiech. – Ciekawe, kto go zastąpi…
- Może jakiś przystojniak. – zachichotała Cami.
- Słuchajcie, chcę wam wreszcie coś powiedzieć. Wpadłam na
pomysł. Wiecie, Violetta wróciła do domu, a my nie przygotowaliśmy nic z tej
okazji, teraz Braco mówi, że wyjeżdża na tą wymianę… Zorganizujmy przyjęcie lub
dyskotekę na powitanie Violi i pożegnanie Braco.
- Fran! To genialny pomysł. Jestem pod wrażeniem. –
pogratulował mi Maxi, ale słyszałam w tym nutkę ironii.
- Jak myślisz, twój brat pozwoli zorganizować to w Resto? –
zapytała Camila.
- Na pewno się zgodzi, ale…
- Ale tylko wtedy, gdy będzie mógł wystąpić! – reszta
dokończyła zdanie za mnie.
- No tak. – uśmiechnęłam się. – Chodźcie! – zawołałam
wszystkich i poszliśmy do baru.
Postanowiłam, że pójdziemy do Resto wszyscy razem i
spróbujemy przekonać Lucę, a potem obgadamy, co dokładnie przygotujemy. Miałam
nadzieję, że nie będzie wymyślałam „specjalnych warunków”, w końcu mimo tego,
że bywa denerwujący, jest też najlepszym bratem, jakiego mogłabym mieć. „Na
pewno się zgodzi” – pomyślałam.
Mieszkanie Leona
Leon
Byłem zagubiony, nie wiedziałem, co myśleć na temat
zdarzenia w domu Violetty. Pocałowała mnie, powiedziała, że mnie kocha i…
wyrzuciła mnie z domu. Wybrała Tomasa. A może tylko mi się wydaje. W końcu
nadal ma do mnie żal, za to jak bezmyślnie się wobec niej zachowałem. Nie
wierzę, że tak po prostu zdecydowała z kim chce być. Nie chciałem z niej
zrezygnować. Gdy patrzyła na mnie, czułem jak zatracam się w jej oczach, gdy
mówiła, jej głos był jak najcudowniejsza melodia, gdy mnie dotknęła moich ust
swoimi wargami, czułem, że do końca życia nie chcę całować nikogo innego.
Podjąłem bardzo ważną decyzję.
- Kotek, a co ty taki zamyślony dzisiaj? – usłyszałem głos
Brendy, brzmiał zupełnie inaczej niż ten Violetty.
- Musiałem przemyśleć kilka rzeczy. – uśmiechnąłem się
lekko.
- Tak, rozumiem… A wyjaśnisz mi, gdzie dzisiaj zniknąłeś? –
zapytała niepewnie.
- Wiesz, kochanie… Pamiętasz, opowiadałem ci o Violetcie.
- Pamiętam. – jej ton zmienił się na odrobinę wzburzony.
- Ona wróciła do miasta. Byłem w jej domu. – odpowiedziałem
spokojnie.
- Nadal ją kochasz, prawda? – zapytała smutno.
- Brenda… - westchnąłem. – To nie tak, że nic do ciebie nie
ciebie nie czuję, czy cię okłamywałem. Jesteś dla mnie ważna i zawsze będziesz.
– starałem się wytłumaczyć.
- No tak…
- Słuchaj, jesteś świetną dziewczyną. Miłą, ładną i
inteligentną. Na pewno trafisz na kogoś kto pokocha cię tak, jak na to
zasługujesz i będziesz całym jego światem, tylko, że… - nie wiedziałem co
powiedzieć.
- Tylko, że to nie będziesz ty. – dokończyła za mnie. –
Rozumiem to. Wiem, że oboje czulibyśmy się źle w tym związku, jeśli całym twoim
światem jest Violetta.
- Przepraszam cię.
- Nie masz za co. Dobrze, że nie chcesz mnie okłamywać. Mam
nadzieję, że kiedyś wam się ułoży. – Brenda uśmiechnęła się smutno, podeszła do
mnie i objęła mnie.
- To znaczy, że zostaniemy przyjaciółmi? – zapytałem z
nadzieją.
- Oczywiście, że tak. Dzwoń, jeśli będziesz czegoś
potrzebował. Wiesz, że zawsze ci pomogę.
- Wiem. Pamiętaj, że zawsze znajdziesz we mnie oparcie.
Jesteś naprawdę wspaniała. – mocno przytuliłem dziewczynę.
- Pewnie, że jestem. – słyszałem w jej głosie, że jest
zawiedziona, ale specjalnie dla mnie udawała, że nic się nie stało. – A teraz
przepraszam, ale już pójdę. Pa, Leon.
- Pa, Brenda. – pożegnałem ją i usiadłem na kanapie. Czułem,
że postąpiłem słusznie. Postanowiłem zawalczyć o Violettę. Bez niej moje życie
nie ma żadnego sensu. Spojrzałem na nasze wspólne zdjęcie, które trzymałem w
portfelu. „Albo będę szczęśliwy z nią, albo więcej nie zaznam szczęścia”.
Oto szósty
rozdział. Tak jak wspominałam mam remont, więc nie miałam czasu dokończyć go
wcześniej. Poza tym zupełnie nie mam weny, więc rozdział jest taki sobie.
Przepraszam.
Tą część historii
dedykuję Tini Cande Castillo za najdłuższe komentarze, jakie kiedykolwiek
czytałam:D
Do zobaczenia w
kolejnym rozdziale! :*
Czemu to robisz? Czemu rozwalasz leonettę? :(((((((( Rodział jak zwykle superowy!
OdpowiedzUsuńMarcioszka129
Chcę żeby moja historia była inna niż wszystkie. Ale to nie znaczy, że nie będzie Leonetty, naprawdę:)
UsuńWiele razy obiecywałam już, że połączę Leona i Violę i tak właśnie zrobię, ale jeszcze nie teraz. Ta część opowiadania będzie bardzo różnić się od tych na pozostałych blogach. Powiem tyle, że na Leonettę musicie jeszcze trochę poczekać.
:*
Ciesze się że będzie ono inne niż pozostałe
Usuń♥☺♥Martuś♥☺♥
No... nareszcie wyczekiwany przeze mnie rozdział, który ja zawsze jest boski;**
OdpowiedzUsuńHeh.. jak zobaczyłam, że dodałaś to ucieszyłam się jak małe dziecko:***
Już z niecierpliwością czekam na kolejny ;))<3
Boskie <3
OdpowiedzUsuńNareszcie rozwaliłaś Leona i Brendę :)
Zajrzyj do mnie. Dopiero zaczynam :)
leonetta-moja-historia.blogspot.com
Z jakże ooogromną niecierpliwością czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Braco wyjeżdża... Mimo wszystko lubię go ^^
Co jeszcze... Co do ostatniego kawałka... miałam ochotę wyskoczyć jak filip z konopi i zacząć się drzeć "WALCZ LEON, WALCZ!", ale się powstrzymałam. Rodzice i tak już mnie uważają za nienormalną... bo w końcu kto normalny skacze, że szczęścia i piszczy na widok sceny w serialu czy informacji, że jej ulubiona para z niego, będzie razem (NAXI <3 <3 <3).
Tak czy jak, życzę weny i zapraszam do mnie C;
http://violetta-new-story.blogspot.com/
Świetny<3
OdpowiedzUsuńSorka że nie komentowałam ale rzadko w domu jestem ;/
Extra! Tomas i Vilu? ;o Nie no szpoczko ...xD
Wolę Leonettę ale poczekam ^^ Wiem,że będzie :d
Czekam na next c;
Weruu
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga
Mam nadzieję że będzie szczęśliwa Leonetta
Chociaż w twoim opowiadaniu to nawet lubię Tomasa
Zapraszam do mnie
http://mystoryaboutleonetta.blogspot.com/
Piszedz wspaniale opowiadania, czekam na kazde z niecierpliwoscia. twoje jest inne, dlatego strasznie mi sie podoba :D
OdpowiedzUsuńPiszedz wspaniale opowiadania, czekam na kazde z niecierpliwoscia. twoje jest inne, dlatego strasznie mi sie podoba :D
OdpowiedzUsuńKochaniutka!
OdpowiedzUsuńCzemu rozwalasz Leonettę?! I robisz Toalettę?! Nie pomyliłam się, to tam wyląduje niedługo związek Tomasa i Violetty. :) :D I że to Tomas ten dobry?! GRRRRRRRRR!!! GRRRRR!! Masz moją psychikę na sumieniu! :) AAAAAAAA!! Rozwalę coś!!! AAAAA! O... TATO! ROZWALIŁAM KOMPUTER ALE TO JEJ SIĘ CZEPIAJ NIE MNIE! Mój tata jest z policji. C: :) Weź ich złącz... proszę, proszę, proszę! Prosię... Prosię Cię kochanieńka... :D Nie przesyłam Saludosów dopóki nie dostanę Leonettty, FOCH. Niech Ci się NIE wiedzie. :)
V. GRRRR
Dziewczyno, ty jestes jakaś psychiczna
UsuńDodasz dzisiaj kolejny?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz, ale śpieszę się:
OdpowiedzUsuńKróciótko:
I love it!
(wyższy angielski, oczywiście) :D
Czekam na 7. : P
Xenia <3